Przetrwał dwie wojny, ale nie powódź w 2010 roku. 15 lat temu żelazny most kolejowy w Starym Sączu runął w wody Popradu

Most kolejowy przez rzekę Poprad, który do 4 czerwca 2010 r. łączył Nowy i Stary Sącz, pamiętał czasy Franciszka Józefa. Stalowa konstrukcja pochodziła z 1876 roku. Obiekt przetrwał dwie wojny światowe, a zniszczony został przez powódź. 4 czerwca 2010 roku wezbrane wody Popradu podmyły filary mostu. To doprowadziło do zawalenia się jego dwóch przęseł.

- Jedno ze stalowych przęseł nawet odpłynęło na znaczną odległość od miejsca, w którym znajdowało się pierwotnie. Istniała obawa, że wezbrane wody zabiorą fragmenty mostu dalej do Dunajca. Mówiono nawet, że zagrożony jest most heleński w Nowym Sączu – wspomina Stanisław Śmierciak, emerytowany fotoreporter „Gazety Krakowskiej”. - Wiele osób gromadziło się pod restauracją Panorama i w okolicach mostu heleńskiego, który nawet służby czasowo wyłączyły z ruchu, by obserwować wezbrane wody Dunajca. Na szczęście, przęsło zatrzymało się i nie uderzyło w most heleński.

W miejscu, gdzie stał most kolejowy, żywioł zostawił zerwane tory kolejowe. Po obu brzegach Popradu były one powyginane w sposób wręcz niewyobrażalny.

- Na niektórych szyny połączone podkładami, leżące zawsze poziomo, wówczas ustawiły się pionowo jak płot. Tak wodny żywioł w jednej chwili przerwał na wiele miesięcy połączenie kolejowe Polski ze Słowacją, a lokalnie Tarnowa i Nowego Sącza z Krynicą-Zdrojem – dodaje Śmierciak.

Uruchomiono zastępczą komunikację autobusową i natychmiast zapadła decyzja o budowie nowego mostu. Prace ruszyły już w lipcu 2010 roku, a podjęła się ich firma Intop z Tarnobrzega. Nowy most został uroczyście oddany do użytku 15 stycznia 2011 roku.