Chavez, który ma imponujące warunki fizyczne, podpisał z Wisłą roczną umowę. Na razie, bo krakowski klub wykorzystał lukę w kontrakcie zawodnika z Platense. Za rok Chavez znów będzie jednak piłkarzem tego klubu i jeśli "Biała Gwiazda" będzie chciała pozyskać Honduranina na stałe, będzie musiała negocjować z Platense. Chavez, zapytany czy nie obawia się, że może być z tym problem, powiedział wczoraj: - Przez rok zrobię wszystko, żeby pokazać, że jestem dobrym piłkarzem i będę mógł zostać tu na dłużej.
Dziennikarze pytali wczoraj Chaveza, czy w przypadku przenosin do polskiej ligi piłkarz może mówić o spełnieniu marzeń. Nowy obrońca Wisły, tak jak przy innych pytaniach, odpowiedział w sposób wyczerpujący: - Swoją karierę buduję powoli. Najpierw moim marzeniem było, żeby zostać zawodowym piłkarzem. Gdy to się udało, marzyłem o grze w reprezentacji mojego kraju. To też się udało, więc chciałem spróbować swoich sił w Europie. Jestem tutaj, a teraz traktuję Wisłę jako kolejny krok w mojej karierze.
Chavez w Wiśle będzie występował z numerem 4, czyli tym, z którym przez wiele lat grał Marcin Baszczyński. Nowy gracz "Białej Gwiazdy" nie wiedział jednak o tym fakcie. Zapytany o swój numer na koszulce powiedział natomiast: - Gram z "czwórką" od początku swojej kariery zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.
Dyplomacją błysnął nowy nabytek Wisły pytany o odpadnięcie zespołu z europejskich pucharów. - W futbol gra się jedenastu na jedenastu. Czasem się wygrywa, czasem przegrywa. I nie ma znaczenia, skąd jest rywal, bo może cię ograć nawet wtedy, gdy nie wydaje się zbyt silny.
Dodajmy, że Chavez w Wiśle zadebiutuje najprawdopodobniej dopiero w meczu z Widzewem Łódź. Na razie musi polecieć do Hondurasu, gdzie w polskiej ambasadzie otrzyma stałą wizę, która pozwoli piłkarzowi podjąć pracę w naszym kraju.