Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chleb jak Święto. Rozmawiamy z Antonim Madejem, znanym piekarzem z Krakowa

Redakcja
Antoni Madej nie znosi kompromisów. W jego piekarniach chleb ma być taki jaki pamięta z dzieciństwa
Antoni Madej nie znosi kompromisów. W jego piekarniach chleb ma być taki jaki pamięta z dzieciństwa Wojciech Matusik
Mogą go nazywać idiotą, ale i tak chleb będzie robił taki, jak jego matka. Na dojrzałym kwasie żytnim. Bo taki chleb to nie żadna duperela, zapychacz czy popierdółka. Z Antonim Madejem, piekarzem, który chce by na krakowskie stoły powróciły tradycyjne bochny - rozmawia Katarzyna Kachel.

Polecamy także: V Dni Benedyktyńskie w Tyńcu

Podobno Pan bez przerwy o chlebie gada.
Bzdur pani ktoś nagadał! O muzyce też sobie możemy porozmawiać, tyle że o straussowskiej, bo nam przecież bliżej do Wiednia niż do Moskwy.

A z chlebem dokąd?

Też do monarchii. W kwestii chleba łączy nas choćby taki komiśniak, który będzie można popróbować już w ten weekend na placu Wolnica, podczas Święta Chleba.

Ten co go Szwejk z upodobaniem żuł?
Ten sam. Prawdziwy i podstawowy chleb wojskowy, i to ze łzą cesarza.

Co Pan opowiada, jaką łzą?

Pani słucha: w 1894 roku, kiedy Najjaśniejszy Pan przebywał na manewrach w Komarnie, poszedł razem z prostymi wojakami na śniadanie. No i podali mu, tak jak tamtym, pajdę komiśniaka. Spróbował biedak i się rozpłakał.

Taki niedobry?
Bez grama soli.

I pewnie czarny?

Czarny to jeszcze nic. Chleb ten robili z mąki ze stuprocentowego przemiału, bo czasy były ciężkie. Nie wiem, czy czasem i trocin do niego nie dosypywano. Zapłakał więc cesarz prosto w ten chleb, potem wyciągnął ze swej szkatuły pieniądze i na sól i pieprz dał, by smak komiśniaka jakoś poprawić. No i nakazał jeszcze, by go piekli z białej, bardziej cywilizowanej mąki.

Zdrowy taki chleb?
Jak lekarstwo. Szwejk dwa razy szybciej na tym chlebie do twierdzy Przemyśl przecież dotarł.

To może by nim polityków dziś karmić?

Dobry pomysł. Szybciej by myśleli, szybciej reagowali czy podejmowali decyzję. No ale widzi pani: mamy to, co mamy, o komiśniaku wszyscy pozapominali.

Prócz Pana.

I póki żyję będę o nim przypominać, choćby się wszyscy jeżyli i mówili, żem nienormalny.

Co się podziało, że nie mamy chleba, którym się możemy pochwalić?
Weszliśmy do Unii i nasz polski chleb przestał tak naprawdę istnieć. A przecież ilu emigrantów o nim marzyło, za nim tęskniło? Dziś młodzi ludzie nie znają smaku prawdziwego chleba, tego powszedniego, który się znalazł nie bez powodu w modlitwie Ojcze nasz.

To co jemy - gnioty?
To pani powiedziała. Ja powiem tylko jedno: powinno się wprowadzić jasny podział na chleb polski i na to, co jest chlebopodobne. Wtedy problemów nie będzie.

Czym dla Pana jest chleb?

Zabrzmi to może banalnie, ale świętością. Składa się na nią nasza historia, tradycja i pamięć o chlebie, który wypiekały nasze matki i babki.

Kraków pachnie jeszcze takim chlebem?
Na tle innych miast wypadamy bardzo dobrze. Jesteśmy jedynym miastem w Europie, które ma dwa produkty regionalne z zakresu piekarnictwa, wpisane na listę Unii i chronione: obwarzanek i chleb prądnicki. Więc co ja tu będę narzekał?!

No, ale czy pachnie?

Niestety nie tak jak za Najjaśniejszego Pana, czy za sławetnego kronikarza Ambrożego Grabowskiego, autora przewodników po Krakowie. Proszę sobie wyobrazić, że ten ostatni potrafił po zapachu rozróżnić kukiełki gołkowickie od lisickich.

Jaki chleb pamięta Pan z dzieciństwa?
Pieczony w domu, w piecu przez mamę. Mam go w głowie cały czas, zakodowany na wieki i on jest dla mnie wyznacznikiem. Matrycą. Wystarczy, że wezmę kromkę do ręki, dotknę, powącham - i od razu wiem, czy to dobry polski chleb, czy nie. Nie potrzebuję do tego żadnej kapituły, mądrych głów, laboratoriów czy innych cudów.

Jaki ma być?

Na dojrzałym kwasie żytnim, a nie na zakwasie jakimś. I nie dam się nikomu przekonać, choć znów powiedzą, że idiota.

Krakowianie przestali mieć szacunek do chleba?
A widziała pani by robili znak krzyża przed pokrojeniem bochenka?

Bardzo rzadko.
No właśnie. To już jest różnica pokoleniowa. Kiedyś z ziemi podnoszono okruszyny chleba, bo to była świętość. Nie tylko zresztą u nas. Gandhi mówił: Kiedy zapyta cię ktoś, gdzie jest Bóg, daj mu chleb i powiedz: tu. A dziś jak jest? Chleb traktuje się jak zwykły wypełniacz, zapychacz. Tak jakby się nagle zapomniało o jego symbolicznym znaczeniu. Ale co tam, ja piekarz zwykły jestem, to nie będę tu filozofował i się wymądrzał nagle.

Ale pieczenie, jak sam Pan mówi, to nie żadna tam popierdółka
(śmiech). Faktycznie tak kiedyś powiedziałem. No bo nie jest to duperelka ani gacie czy majtki z Chin.

Czyli sprawa skomplikowana?

Zależy od podejścia - czy chce się robić polski chleb, czy coś co jest do niego podobne. Ja tam swoje wiem i z nikim nie będę się dogadywał i umawiał jak chleb piec. U mnie nie ma żadnych kompromisów. Bo ja technokratą jestem i tyle, droga pani. Ja wiem, co chcę jeść i co chronić od zapomnienia.

No to ile Pan tego chleba prawdziwego dziś zjadł?
Dwie kromki rano.

Z masłem?

Golutkie. Ale nie mówię, że masło jest złe.

Do wieczora ile się jeszcze nazbiera?

Zależy czy się oprę, czy nie.

Trudno jest się opierać?

O, trudniej niż kobiecie (śmiech).

Chleb się Panu śni?

A pewnie. I to wcale nie są przyjemne sny. Widzi pani, że same z nim teraz problemy.

Skończą się, gdy prawdziwy chleb powróci na stoły?

Tak i wtedy zaniosę do kościoła na mszę dziękczynną.

A gdy ludzie stwierdzą, że im do szczęścia niepotrzebny.
Niech mnie pani nie prowokuje. Gdy słyszę co wypisują, nawet nasi profesorowie, to mi włosy dęba stają.

Co na przykład?

Że mamy teraz jeść chleb mrożony. Niechże jeden z drugim sięgnie do natury. W którym domu zamrażarka stała przed 200 laty? A chleb się przecież jadło przez tydzień. Zdrowy i pachnący.

I co Pana jeszcze denerwuje?
Proszę sobie wyobrazić, że ostatnio wyczytałem takie zdanie: chleb tuczy! No chyba jakiegoś opasa! I kto wpadł na to, by w stosunku do chleba użyć słowa "tuczy". Ja się świnią nie czuję!

Rozmawiała Katarzyna Kachel


Antoni Madej i Święto Chleba

Drugiego takiego się w Krakowie nie znajdzie. Pracoholik, nerwus, raptus i szaleniec. Tylko pewnie dzięki tym cechom udało mu się odtworzyć smak prądnickiego chleba, który gościł na stołach Wawelu, a o którym Wincenty Pol pisał: A to idzie z łaski Boskiej chleb prądnicki, chleb krakowski. Komisja UE marcowym rozporządzeniem wpisała go do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych.

Znawca historii, biegły sądowy z zakresu piekarnictwa, miłośnik starych kronik i przewodników o Krakowie. Madej jest także współorganizatorem Święta Chleba, które po raz 7. odbędzie się w najbliższy weekend na placu Wolnica.

Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska