https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarny Dunajec ma problem z bobrami. Urząd miasta wystąpił o zgodę na odstrzał zwierząt

Łukasz Bobek
Odrowąż w gminie Czarny Dunajec. Tu ślady obecności bobrów widać przy każdym niemal potoku. Mieszkańcy uważają, że mają coraz większy problem z bobrami. Dlatego urząd miasta i gminy wystąpił do RDOŚ o zgodę na odstrzał części populacji
Odrowąż w gminie Czarny Dunajec. Tu ślady obecności bobrów widać przy każdym niemal potoku. Mieszkańcy uważają, że mają coraz większy problem z bobrami. Dlatego urząd miasta i gminy wystąpił do RDOŚ o zgodę na odstrzał części populacji Łukasz Bobek
Górale z gminy Czarny Dunajec na Podhalu mają problem z… bobrami. Tych zwierząt namnożyło się tyle, że przez ich tamy zalewane są pola uprawne. - Woda zaczyna zagrażać nawet drogom – mówi Józef Bobek, sołtys Odrowąża. Dlatego urząd miasta i gminy Czarny Dunajec wystąpił do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na odstrzał tych zwierząt.

Odrowąż, Pieniążkowice, Załuczne, Czarny Dunajec, Wróblówka, Chochołów, Piekielnik – w tych miejscowościach gminy Czarny Dunajec pojawił się problem z bobrami.

- Mamy wiele zgłoszeń od mieszkańców, sołtysów. Chodzi o budowanie przez bobry tam ma ciekach wodnych, nawet niewielkich, co powoduje spiętrzenie wody i zalewanie terenów rolnych. W samym Załucznym zalanych zostało kilkanaście hektarów – mówi Mariusz Hajduk z referatu geodezji i ochrony środowiska w Urzędzie Miasta i Gminy Czarny Dunajec.

Według urzędników, którzy konsultowali się z miejscowym kołem łowieckim, na terenie całej gminy może być ponad 100 bobrów, które żerują podzielone na kilka rodzin.

- 20-30 lat temu tutaj nikt bobrów nie widział. Przez ostatnie lata jednak pojawił się poważny problem z tymi zwierzętami. Są one piękne i trzeba je chronić, ale nie może być tak, że cierpią na tym ludzie – mówi sołtys Józef Bobek.

Pokazuje nam tereny zalane przez bobry, które stworzyły tamy. Zaraz obok rozlewiska widać pościnane przez zwierzęta drzewa. Te dobierają się nawet do drzew o średnicy w pieniu ponad pół metra.

- Początkowo ludzie machali ręką, patrzyli i podziwiali. Mówili: a niech sobie te bobry tam siedzą. Teraz jednak zrobił się już problem. Coraz więcej terenów jest zalewanych. Rolnicy nie mogą nic na polach robić, bo są one tak podmokłe, że nie da się tam wjechać nawet ciągnikiem – mówi sołtys.

W Odrowążu Żarach poziom wody spiętrzonej przez bobry podniósł się przed rokiem tam mocno, że woda zagrażała drodze.

Każdego roku gmina występuje o zgodę do RDOŚ o rozebranie tam stawianych przez bobry. W ubiegłym roku gmina uzyskała zgodę na rozbiórkę tam przy ścieżce rowerowej między Odrowążem, a Czarnym Dunajcem. Niewiele to jednak daje. - Bobry to są niezwykle sprawni robotnicy. Gdy tama zostaje rozebrana, one szybko biorą się do pracy i stawiają nową – mówi sołtys.

Wokół potoków w Odrowążu widać mnóstwo ściętych drzew – nie przez piły łańcuchowe. Ale właśnie przez ostre zęby bobrów. Miejscowi gazdowie zaczęli obwijać stojące jeszcze drzewa foliami po sianokiszonkach – by zniechęcić bobry od podgryzania. I jak mówią, na razie to skutkuje. Nie da się jednak obwinąć folią wszystkich drzew.

Skąd wzięły się bobry w Czarnym Dunajcu? Tego nie wiadomo. Są domysły, że w latach 90. zostały tutaj sprowadzone z Mazur. Miało to być kilka sztuk. Z czasem jednak populacja zaczęła mocno się rozrastać.

- Teraz bobry próbują zająć wszystkie cieki, nawet bardzo blisko zabudowań. Zalewają pola, drogi. Zdarza się, że woda podnosi się tak wysoko, że rolnicy nie mogą przejechać przez drogi prowadzące do pól, nie mogą przepędzić zwierząt. Naszym zdaniem na terenie naszej gminy zaczyna brakować miejsca dla bobrów – mówi Michał Jarończyk, sekretarz miasta i gminy
Nowy Targ.

Dlatego tym razem gmina chce sięgnąć po ostrą amunicję. Urząd miasta wystąpił do RDOŚ o zgodę na rozebranie tam, ale i na odstrzał części populacji.

- Wystąpiliśmy o zgodę na odstrzał w sumie 30 sztuk w ciągu trzech lat. Po konsultacjach z RDOŚ już wiemy, że nie uda się na pewno tych 30 sztuk odstrzelić. Dlatego szacujemy, że uzyskamy zgodę na 5-6 sztuk maksymalnie – mówi Mariusz Hajduk.

Gmina nie dostała jeszcze odpowiedzi z RDOŚ.

od 16 lat
Wideo

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

n
nemorus
9 maja, 17:24, Ciekawy:

A kiedy wreszcie Kraków przestanie cackać się z dzikami — i wystąpi o ich odstrzał?

9 maja, 21:12, nemorus:

A w czym ci przeszkadzają dziki? One przeszkadzają tylko tym, którzy kultywują trend polegający na utrzymywaniu przystrzyżonego trawniczka. Na łąkach działalność dzików nie robi żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie - darmowe usługi aeracyjne. Jedyny sensowny argument mają rolnicy, bo tracą plony. Tyle, że oni sami zgłaszają się wtedy do np. kół łowieckich. Bóbr jest o tyle gorszy, że niszczy więcej, niż jest w stanie zjeść. Niszczy na zapas, którego często nie jest w stanie zużyć. Dobiera się nawet do bardzo dużych i bardzo starych drzew. Magazynuje wodę gdzie popadnie, niekoniecznie tam, gdzie ma to sens.

9 maja, 22:24, Masz rację:

Jasne, na podwórkowych piaskownicach roznoszące pasożyty dziki również nie robią żadnego wrażenia. Ani na ludziach, zmuszonych „kanałami” chodzić do najbliższej Żabki po zakupy, „bo dziki”.

Na pewno są mniej toksyczne od samych ludzi. Przejrzyj newsy każdego dnia i dojdziesz do tych samych wniosków.

M
Masz rację
9 maja, 17:24, Ciekawy:

A kiedy wreszcie Kraków przestanie cackać się z dzikami — i wystąpi o ich odstrzał?

9 maja, 21:12, nemorus:

A w czym ci przeszkadzają dziki? One przeszkadzają tylko tym, którzy kultywują trend polegający na utrzymywaniu przystrzyżonego trawniczka. Na łąkach działalność dzików nie robi żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie - darmowe usługi aeracyjne. Jedyny sensowny argument mają rolnicy, bo tracą plony. Tyle, że oni sami zgłaszają się wtedy do np. kół łowieckich. Bóbr jest o tyle gorszy, że niszczy więcej, niż jest w stanie zjeść. Niszczy na zapas, którego często nie jest w stanie zużyć. Dobiera się nawet do bardzo dużych i bardzo starych drzew. Magazynuje wodę gdzie popadnie, niekoniecznie tam, gdzie ma to sens.

Jasne, na podwórkowych piaskownicach roznoszące pasożyty dziki również nie robią żadnego wrażenia. Ani na ludziach, zmuszonych „kanałami” chodzić do najbliższej Żabki po zakupy, „bo dziki”.

n
nemorus
a, byłbym zapomniał. Niszczy również brzegi. Zamiast budować schronienie z gałęzi, woli kopać tunele w ziemi. Przy powodziach powoduje to obsuwanie się brzegów i poszerzanie koryta.
n
nemorus
9 maja, 17:24, Ciekawy:

A kiedy wreszcie Kraków przestanie cackać się z dzikami — i wystąpi o ich odstrzał?

A w czym ci przeszkadzają dziki? One przeszkadzają tylko tym, którzy kultywują trend polegający na utrzymywaniu przystrzyżonego trawniczka. Na łąkach działalność dzików nie robi żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie - darmowe usługi aeracyjne. Jedyny sensowny argument mają rolnicy, bo tracą plony. Tyle, że oni sami zgłaszają się wtedy do np. kół łowieckich. Bóbr jest o tyle gorszy, że niszczy więcej, niż jest w stanie zjeść. Niszczy na zapas, którego często nie jest w stanie zużyć. Dobiera się nawet do bardzo dużych i bardzo starych drzew. Magazynuje wodę gdzie popadnie, niekoniecznie tam, gdzie ma to sens.

C
Ciekawy
A kiedy wreszcie Kraków przestanie cackać się z dzikami — i wystąpi o ich odstrzał?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska