Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego wciąż muszę o wszystko drżeć?

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr fot. archiwum
Podróże kształcą - tak brzmi najbanalniejszy pewnie slogan, ale równocześnie najbardziej prawdziwy. Nawet jeśli nie kształcą, to bywają inspiracją. Czy Pan miewa takie swoje "podróżnicze odkrycia", które warto zapamiętać?

Miałem takich odkryć mnóstwo. Ostatnio uparcie wracam do jednego z nich. Z zaskakującego powodu. Ale zacznę od początku.

Otóż niedawno, gdy wróciłem z Sydney i rozmawialiśmy o "przeżyciach i odkryciach" z antypodów, to wspomniałem zaskakujące spotkanie z polskim inżynierem panem Obiałą. Stoi on na czele firmy, która kopie pod Operą Sydneyską gigantyczne wnętrze - jak powiedział "całą Wieliczkę" można by tam zmieścić. Pomysł jest taki, żeby tam tiry mogły przejeżdżać, po to, by na powierzchni nie psuły krajobrazu. A przecież sydneyska Opera to zabytek klasy międzynarodowej, wpisany na listę UNESCO.
Jak inżynier Obiała zaczął mi opowiadać, że jego firma wygrała przetarg, bo była najdroższa ze wszystkich startujących w tym konkursie, to nie mogłem w to uwierzyć.

"Jak to jest możliwe?" - pytałem. "Przecież zawsze się wybiera najtańszą" - ujawniałem nasze, polskie założenia w tym względzie.
A on na to: "Nie, wybiera się taką, żeby była pewność, że się zabytku nie zniszczy. I nas wybrali. Choć nawet porównawczo, wobec innych firm - byliśmy bardzo drodzy".

Nic dziwnego, że wciąż wracam do tego wspomnienia, które niespodziewanie stało się dla mnie także odkryciem. Pewnie podskórnie chciałbym, żeby to było odkrycie nie tylko dla mnie. Bo ja mogę sobie myśleć, że stosowna ustawa mogłaby być zmieniona, ale to przecież nie ja mam tutaj jakąkolwiek siłę sprawczą, a nawet nie mam żadnego głosu w tej sprawie.
Niespodziewanie dla mnie to spotkanie i ta rozmowa zostały we mnie. Może też dlatego, że nasza "rzeczywistość" nie daje o niej zapomnieć?

"A pan słyszał, panie inżynierze, że u nas, w Warszawie, coś tam się zawaliło koło Wisły i nie wiadomo, co będzie z drugą nitką metra?" - ujawniałem mimochodem nasze bolesne tajemnice. "Źle zrobiono ekspertyzy" - on na to.

I pomyślałem wtedy, jak to jest? Zawsze jest u nas taka sama sytuacja. Że coś zostało źle zamówione, źle ocenione, za tanio, za szybko, bo jakiś kolejny polityk chciał mieć sukces, lub bał się protestu innego polityka, albo posądzenia o rozrzutność.
Więc szybko, już, na teraz, musi się dziać, bo musi być sukces. Może na teraz wystarczy, a jak się zawali, to potem, gdy nas już nie będzie - tak pewnie myślą mocodawcy...

I to jest znowu przyczynek do tego, czego się boję. Bo pracuję, wypełniam swoje obowiązki w stosunku do państwa, płacę niemałe podatki i ciągle mam nadzieję, że idziemy "ku lepszemu", że będzie coraz lepiej, że państwo będzie pracować "bezszelestnie"...

I oto, niespodziewanie dla mnie samego, przypadkowe spotkanie z czasów australijskich zaowocowało nowym niepokojem. Bo znowu wyłączono dwie stacje metra. Może więc coś się zawali?

Dlaczego wciąż muszę o wszystko drżeć? Przecież nie powinno mnie to obchodzić: każda dziedzina ma swojego fachowca, ja powinienem do tego fachowca mieć pełne zaufanie i wiedzieć, być pewnym, że nie muszę się o nic martwić, bo wszystko jest w dobrych rękach. Ja mam spokojnie "robić swoje", a resztę niech robią ci, którzy są od tego.

Państwo powinno nam zapewnić tylko spokój. Dyskretny, zwyczajny. Andrzej Mleczko wystosował kiedyś w telewizji apel, żeby nie zapraszać polityków do mediów. A jak już muszą coś powiedzieć, to niech przyjdą do telewizji publicznej, ale czemu te prywatne ich nieustannie zapraszają? Nie zapraszajcie ich! Bo im tylko robicie reklamę. A oni plotą, co chcą, kłócą się, są niegrzeczni. I jeszcze obłudnie twierdzą, że wszystko tylko od nas zależy i dla nas jest stworzone.
I co tu robić, gdy wspomnienie tylko frustruje?

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska