Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Wiśniowa. Tu się dzieją cuda nie tylko od święta

Katarzyna Hołuj
Pan Bronisław przed swoim domem. Budynek jest duży, ale niewykończony. Gotowa jest tylko kuchnia i to w niej mieszka
Pan Bronisław przed swoim domem. Budynek jest duży, ale niewykończony. Gotowa jest tylko kuchnia i to w niej mieszka Fot. Katarzyna Hołuj
Pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej pomogły już wielu. Teraz wierzą, że z pomocą ludzi dobrej woli uda się pomóc panu Bronisławowi w Węglówki. Mężczyzny nie stać na remont, a nie ma łazienki

Przed nami święta, a więc czas, który jak żaden inny kojarzy się z domem i jego przytulną atmosferą. Przed nami zima, a więc czas, kiedy bardziej niż kiedykolwiek szukamy ciepła w domu. Są jednak domy, którym daleko do przytulności, a remonty przerastają możliwości finansowe ich właścicieli. Ci zaś nie proszą o pomoc myśląc, że ktoś inny ma jeszcze gorzej.

Na szczęście są też osoby takie jak pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej, które potrafią takich ludzi znaleźć i które robią wszystko, aby im pomóc.

Kiedy poznały pana Bronisława uznały, że ze wszech miar na taka pomoc zasługuje. - To dobry, poczciwy człowiek, który o nic nie prosi. To nas w nim ujęło - mówi Magdalena Dudzik.

Bronisław Filipiak zaprasza do środka, jednocześnie jakby przepraszając, mówi: „najbrzydsza chałupa w Węglówce”. W środku jest schludnie, choć wnętrze jest bardzo skromnie urządzone i raczej starymi meblami. Wyjątkiem są krzesła, które dostał od Koła Gospodyń Wiejskich z Węglówki, pralka, prezent od darczyńców z ubiegłorocznej Szlachetnej Paczki oraz terma. Tę ostatnią dostał od brata. Również brat pomógł mu ją zainstalować.

Ten dom to dla niego coś więcej niż ściany. Tu się urodził i tu spędził większość swojego życia. Matkę stracił ,kiedy miał zaledwie tydzień. Jego ojciec został z trójką dzieci, z której on był oczywiście najmłodszy. Niemowlę wzięły pod swoją opiekę ciotki i wychowywały chłopca do czasu, kiedy zaczął szkołę. Mając 7 lat wrócił do ojca. Z czasem zdobył zawód mechanika maszyn rolniczych i pomagał mu w prowadzeniu gospodarstwa.

Rodzeństwo się usamodzielniło i wyprowadziło z domu. On został. - Zostawić tatę? Nigdy - mówi i dodaje, że sumienie nie pozwoliłoby mu zostawić ojca samego na starość. Byli do końca razem. Od śmierci ojca jest sam, nigdy nie założył rodziny. - Taki los…- mówi cicho i dodaje: -Samotność może nie jest zła, ale dokuczliwa.

Kiedy tata żył, święta spędzali razem. Odkąd został sam, na święta jeździ do brata. Brat też go odwiedza, ale zwykle są to odwiedziny krótkie, bo w domu nie ma warunków do tego, aby przyjąć gości i ich przenocować. W kuchni mieści się cały jego dom, spełnia ona też funkcje sypialni, pokoju dziennego i prowizorycznej łazienki, bo prawdziwej z toaletą w domu nie ma.

Niewiele mu trzeba. Nie ma wielkich wymagań. Chciałby tylko mieć maleńką łazienkę. Dodatkowy pokój to byłoby już spełnienie marzeń, a to dlatego, że miałby gdzie przyjąć brata i bratową, kiedy go odwiedzają. Oni oraz siostra i kuzynka to najbliższe mu osoby, z którymi utrzymuje stały kontakt. Zagląda do niego również sąsiad. To on, jak mówi pan Bronisła, pomógł mu robiąc wylewkę w kuchni. Inne, większe remonty są poza jego finansowym zasięgiem. Mężczyzna nie pracuje, bo ma problemy z kręgosłupem, a przez to nie ma stałego źródła dochodu. Żyje bardzo skromnie. Najbardziej boi się zadłużenia. Dlatego pilnuje, aby z tego co ma wszystkie rachunki zapłacić na czas i z żadnym nie zalegać. Nieraz kosztem wszystkiego innego.

Cel, jaki przyświeca pani Magdzie i jej współpracowniczkom, to remont kuchni i wydzielenie z niej łazienki oraz zrobienie z nieogrzewanego sąsiedniego pomieszczenia prawdziwego pokoju. Cel ambitny, ale mają już kilka dowodów, że nawet najśmielsze plany przy udziale ludzi dobrej woli udało się zrealizować. Najlepszym jest dom dla rodziny Ciężaków, którego budowę zainicjowały. Starsze małżeństwo z dorosłą niepełnosprawną córką przeniosło się do niego z baraku o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych, gdzie nie mieli łazienki, ani dostępu do wody.

Kiedy postanowiły, że… wybudują im dom i powołały do życia społeczny komitet, nie miały żadnych funduszy, ale zaczynając od załatwienia spraw spadkowych i działki pod dom, dopięły celu. Rodzina spędzi już drugie Boże Narodzenie we własnym domu.

Dwa lata temu zaapelowały o pomoc dla pani Ewy, której zepsuł się piec centralnego ogrzewania. Samotna niepełnosprawna kobieta zamartwiała się jak przeżyje jesień i zimę w zimnym domu. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli, którzy odpowiedzieli na apel zamieszczony na łamach „Dziennika Polskiego”, udało się nie tylko wymienić piec na nowy, ale też wymienić okna .

Pani Magda i jej koleżanki nie spoczęły na laurach. Znalazły kolejną osobę, której potrzebna była pomoc. Pan Kazimierz, jak opowiadają, mieszkał w warunkach zagrażających życiu, bo dach groził i grozi nadal zawaleniem. Po raz kolejny, niczym ekipa popularnego programu dokonującego metamorfoz starych domów, wkroczyły do akcji. Tyle, że za tymi kilkoma kobietami nie stoi telewizja ani bogaci sponsorzy. Mają tylko (albo aż) dar przekonywania, że warto pomóc i tyle determinacji, że kiedy słyszą odmowę, nie zniechęcają się, ale działają dalej.

Na szczęście częściej niż „nie” słyszą: „tak, pomogę”, „dam rabat” a nawet „zapłaty nie trzeba”. Dzięki pomocy wielu ludzi, którzy nie pozostali obojętni na ich prośby, udało się zamienić murowaną stajnię (dom był i nadal jest w dużo gorszym stanie) w malutkie, ale wygodne mieszkanie. Właściwie to ten proces cały czas się dzieje, bo kuchnia już jest, a prace nad wykończeniem łazienki trwają. Zmiany zaszły nie tylko w budynku. -Pan Kazimierz częściej się uśmiecha, stał się bardziej otwarty na ludzi - mówi pani Magdalena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Gmina Wiśniowa. Tu się dzieją cuda nie tylko od święta - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska