Prawomocny wyrok może oznaczać dla przegranego duże koszty. Każdego z trzech oskarżonych broniło trzech obrońców, w tym adwokaci jednej z najbardziej renomowanych kancelarii w kraju, która należy m.in. do byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Radca prawna Klara Andres reprezentująca przed sądem pana Zielińskiego przyznaje, że ciężko skomentować zapadły w sprawie wyrok uniewinniający.
- Jest on dla pokrzywdzonego, a także dla nas - mnie oraz Pani Mecenas Ewy Grzędy, jako pełnomocników pokrzywdzonego dużym zaskoczeniem. Zwłaszcza, że ocena tych samych dowodów dokonana przez Sąd II instancji różni się diametralnie od oceny dokonanej przez Sąd I instancji, który jak przypomnę wydał wyrok skazujący wszystkich oskarżonych. Złożyłyśmy wniosek o uzasadnienie i z dużym zaciekawieniem czekamy na uzasadnienie na piśmie. Oczywiście po jego otrzymaniu zapewne będziemy składać kasacje do Sądu Najwyższego - mówi Klara Andres.
Podniszczony dom Thomasa Zielińskiego stał przy ul. Królowej Jadwigi, ale w 2016 r. zniknął, gdy na sąsiedniej działce firma Sao Investments zamieniła dom jednorodzinny w biurowiec. Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w sprawie zniszczenia domu Zielińskiego Mężczyzna wniósł do sądu swój, tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Na ławie oskarżonych zasiedli prezes, wiceprezes z firmy Sao investments i kierownik budowy. Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Prokuratura dopiero wtedy włączyła się do sprawy.
Podczas mów końcowych przed sądem I instancji prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego przekonywali sąd, że trzech oskarżonych doprowadziło do wyburzenia pozostałości rodzinnego domu poszkodowanego bez jego wiedzy. Z kolei jeden z obrońców przedstawicieli firmy Sao uważa, że nie był to dom tylko ruina i nie ma żadnych dowodów, że oskarżeni mieli coś wspólnego z wyburzeniem obiektu.
– Naszym zdaniem dom był w ruinie i nie dałoby się go odbudować, więc nie może być mowy o tym, że doszło do szkody – twierdził podczas pierwszych rozpraw mec. Robert Kubicki.
Oskarżeni deweloperzy zapewniali również, że nie wiedzą, kto wyburzył nieruchomość.
- Wyburzenie domu i położenie w tym miejscu kostki miało na celu zwiększenie atrakcyjności tego terenu dla użytkowników sąsiedniego budynku - mówił przed sądem I instancji prok. Mariusz Płaszewski. Domagał się dla oskarżonych, Filipa A., Grzegorza S., Marcina K., kar roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata grzywny, nawiązki po 100 tys. zł od każdego, a także zakazu prowadzenia działalności gospodarczej o profilu budowlanym.
Sąd rejonowy nie był taki surowy dla oskarżonych, bo wymierzył im po 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu, ale wszyscy mocno dostali po kieszeni, bo jak zauważył sędzia Tomasz Rutkowski, ważniejsze w tej sprawie jest wyrównanie strat finansowych pokrzywdzonemu. Dlatego Filip A. i Grzegorz S. dostali do zapłaty po 60 tys. zł grzywny i po 40 tys. zł nawiązek dla Zielińskiego, a Marcin K. 8 tys. zł grzywny i 20 tys. nawiązki. Ponadto dwaj pierwsi mają uiścić 12 i 13 tys. zł kosztów sądowych, a Marcin K. 2 tys.
Po apelacji sprawa trafiła do sądu okręgowego, który nie dopatrzył się winy oskarżonych.
Kraków. Wybrano "ArchiBubel". Zobacz zwycięskie budynki w ni...
- Co można kupić w sklepie EKIPY? Złoty łańcuszek za 1700 zł, bluzy i gadżety
- Luksusowe dzielnice w Krakowie. Życie tutaj może kosztować fortunę
- Wojsko sprzedaje atrakcyjne nieruchomości w Małopolsce. Zobacz, co oferuje AMW
- Suknia z orłem szokuje na Miss Supranational MEMY Internautów też
- Rząd szykuje nas na czwartą falę. Niedzielski: Maseczki zostaną z nami na dłużej
- Jak zadbać o ładny zapach w domu? 12 sposobów, aby w mieszkaniu pięknie pachniało
