Czytaj też: Afera w ZIKiT-cie - prokuratura postawiła zarzuty
Lokal Taboo reklamuje się w internecie jako "największy klub nocny dla dżentelmenów w samym centrum Krakowa". Jest profesjonalna obsługa, a tancerki są gotowe wykonywać striptiz, pokazy na rurze i taniec go-go. Ta ostatnia oferta na tyle skusiła Michała S., że w swoje 24. urodziny wybrał się tam z bratem i dwoma kolegami. Wcześniej urządzili sobie grilla w Nowej Hucie, sporo wypili. Wieczorem wyruszyli do centrum Krakowa. Odwiedzili lokal Faust na Rynku Głównym, potem udali się do Taboo.
- Wypadało iść tam na taniec go-go. Kolega zapłacił za mnie wejściówkę, kupiłem drinka jednej z hostess i za to miała dla mnie zatańczyć - opowiadał na procesie 25-latek. Na co dzień jest brukarzem. Potężnie zbudowany, łysy, w białym podkoszulku. Żonaty, ojciec jednego dziecka, wcześniej był już karany. Dziewczyna w Taboo tańczyła dla niego minutę, nie zdążyła się jeszcze rozebrać, gdy nagle podbiegł do niego brat i zawołał, że biją ich kolegę.
- Od razu wyjąłem wojskowy nóż, który miałem za paskiem. Pobiegłem w stronę baru, a tam ochroniarz, a jednocześnie współwłaściciel siedział okrakiem na moim koledze Adrianie i okładał go soczystymi ciosami po twarzy - relacjonował oskarżony. Próbował ściągnąć potężnie zbudowanego mężczyznę, a gdy mu się to nie udało, zadał Pawłowi W. ciosy nożem w plecy, w okolice prawej łopatki. Potem przegonił go z sali, po drodze nóż wbił jeszcze w nogę drugiemu współwłaścicielowi Jerzemu K.
Na koniec, zdaniem prokuratury, miał grozić barmanowi. - Częściowo się przyznaję do ataku na Pawła W., potwierdzam, że uderzyłem nożem Jerzego K., ale zaprzeczam, bym groził barmanowi i chciał pieniędzy od niego - wyjaśniał na sali rozpraw oskarżony. Przepraszał pokrzywdzonych, zapewniał, że nie chciał nikogo zabić, działał jedynie w obronie kolegi. Potwierdził, że miał nóż o ostrzu długim na 12 cm i maczetę o długości ok. 60 cm. Po przyjściu do lokalu schował ją pod kanapę, na której siedział w loży.
Sędzia dopytywał się Michała S., dlaczego nosi z sobą tak niebezpieczne narzędzia. - Z dwóch ważnych powodów, Wysoki Sądzie. Po pierwsze, trzy lata temu zostałem postrzelony i do tej pory nie znaleziono napastnika. Po drugie, jestem kibicem Wisły Kraków, a żona mieszka na osiedlu, gdzie dominują sympatycy Cracovii - opowiadał 25- latek. Sędzia zażartował: - To może pan zmieni barwy klubowe? Michał S. tylko się uśmiechnął.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!