- Zostawiam w repertuarze Starego Teatru dwa spektakle „Małą Apokalipsę 20XX” i „Solaris”, które graliśmy w Centrum Promieniowania Synchrotronowego „Solaris” i wszystko wskazuje na to, że przedstawienie wróci w październiku na scenę. Beniamin Bukowski również zostawia dwa spektakle: „Arian” i „Baśń o wężowym sercu”. Ponieważ zespół jest depozytariuszem tych prac, które się tu dzieją więc nie wyobrażam sobie, żeby przekazanie władzy było radykalnym cięciem i zrzuceniem wszystkich tytułów. W tym sensie mam nadzieję na powroty – mówił Waldemar Raźniak podczas spotkania z mediami przed premierą swojego ostatniego tytułu w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie.
Po wakacjach dyrekcję krakowskiej narodowej sceny przejmą Dorota Ignatiew i Jakub Skrzywanek, zwycięzcy konkursu. Nie stanął do niego obecny zespół dyrektorski.
- W momencie ogłoszenia konkursu ministerstwo bardzo jasno powiedziało dlaczego zdecydowało się ogłosić konkurs, mówiąc, że szuka nowej wizji dla tego teatru. Prowadziliśmy Narodowy Stary Teatr przez cztery lata, była opcja przedłużenia tej kadencji, a w momencie, gdy organizator, którego wolę absolutnie szanujemy, mówi, że szuka nowego otwarcia, startowanie w takim konkursie jest nielogiczne – wyjaśnia Waldemar Raźniak, który z końcem sezonu zakończy swoją kadencję dyrektorską w Starym Teatrze.
Waldemar Raźniak zastąpił w 2020 roku odwołanego przez Piotra Glińskiego ze stanowiska dyrektora Narodowego Starego Teatru Marka Mikosa.
W piątek, 7 czerwca, na deskach Sceny Kameralnej, premiera "Małej Apokalipsy 20XX" w reżyserii Waldemara Raźniaka. Początkowo dyrektor narodowej sceny planował wystawić "Czarodziejską górę", jak mówi, adaptację powieści ma gotową od dekady.
- Uznaliśmy, że powinniśmy wybrać tekst, który będzie bliższy temu, co jest tu i teraz, nie sanatorium alpejskiemu i szerszej, europejskiej wizji. Polska i Pałac Kultury to oś, wokół której kręci się tekst Konwickiego - mówi Waldemar Raźniak.
