WIDEO: Trzy Szybkie
Trzej panowie zupełnie odmiennie relacjonowali przebieg zdarzeń, które oscylowały wokół spraw dotyczących broni, rozboju, obrony koniecznej i molestowania.
Do zdarzenia doszło w drewnianym domu pod lasem 16 stycznia 2016 r. Gospodarz Wojciech Z. zgłosił, że dwóch mężczyzn, których zaprosił, by pić alkohol usiłowało obrabować go z pieniędzy i groziło mu nożem.
Twierdził, że został przez nich skatowany w łazience. Wystraszony w samych skarpetkach po śniegu uciekł do sąsiada i wezwał policję. Z telefonu sąsiada o 5.18 rano zadzwonił do Centrum Powiadamiania Ratunkowego i zawiadomił, że dwóch sprawców wyrządziło mu krzywdę. Zjawiła się policja i karetka, a poturbowany trafił do szpitala. Stwierdzono, że ma trochę siniaków, stłuczeń i zaczerwienień, ranę nosa, ale nie wymaga hospitalizacji. Po obdukcji puszczono go do domu.
Kryminalni zaczęli szukać napastników, których tożsamość szybko ustalili. Okazało się, ze faktycznie Józef M. i Marcin R. byli na popijawie u Wojciecha Z. Z relacji Marcina R. wynikało, że w pewnym momencie gospodarz poprosił go o zdjęcie okularów, a gdy to zrobił mężczyzna pogłaskał go po twarzy i powiedział, że jest śliczny. Potem rzucił jeszcze, by Marcin R. usiadł mu na kolanach.
- Odebrałem to jako pijackie gadanie - nie krył oskarżony. Potem otrzymał cios w twarz od Wojciecha Z., który po chwili wyjął penisa i złożył gościowi niemoralną propozycję. Próbował go przy tym uderzyć po raz kolejny.
Marcin oddał cios, jak to określił, we własnej obronie. Gospodarzowi polała się wtedy krew z nosa. Według relacji Marcina R. gospodarz w pewnej chwili poszczuł go psami i sięgnął też po atrapę broni leżącą na wersalce. Marcin był szybszy i wyrwał mu pistolet. Potem wybiegł z domu.
Sąd Okręgowy w Tarnowie oczyścił tego oskarżonego z zarzutów i przyjął, że działał w granicach obrony koniecznej przed gospodarzem domu. Wyrok skazujący na rok więzienia usłyszał za to Józef M., ale teraz Sąd Apelacyjny w Krakowie i tego mężczyznę uniewinnił, bo przyjął, że i on bronił się przed gospodarzem.
Zdaniem sądu niewiarygodnie brzmią słowa pokrzywdzonego, że był bity i katowany w łazience, bo ze zdjęć widać, że w tym pomieszczeniu jest ład i porządek, a z domu Wojciecha Z. nie zginęło nic wartościowego, więc nie potwierdził się rabunkowym motyw rzekomego napadu. Wyrok jest prawomocny.
RAPORT DROGOWY:
Sprawdź aktualne utrudnienia
