Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motion Trio: muzycy bardzo dęci

Redakcja
Motion Trio to ewenement na europejskim i światowym rynku muzycznym. Od lewej siedzą: Paweł Baranek, Janusz Wojtarowicz i Marcin Gałażyn
Motion Trio to ewenement na europejskim i światowym rynku muzycznym. Od lewej siedzą: Paweł Baranek, Janusz Wojtarowicz i Marcin Gałażyn Jacek Poremba
Dlaczego nie chcą być modni, nigdy nie wystąpią w "Mam talent" i nie będą pchać się do kolorowych gazet? Z Januszem Wojtarowiczem, założycielem i liderem zespołu Motion Trio - rozmawia Katarzyna Kachel

(Na widok ksero z encyklopedii) Chyba nie chcesz mnie przepytywać z konstrukcji mojego akordeonu?
Dlaczego nie? Zalicza się do grupy aerofonów, czy idiofonów?
My jesteśmy bardziej aero.

Czyli?
Dęci.

Dęci z guzikami, czy klawiszami.
Ja z klawiszami.

Czytaj także:**Magdalena Boczarska: od aniołka do łobuzicy**

Ale po drugiej stronie masz przecież guziczki?
Mam i to nie mało, bo około 120. Tak jest w koncertowych akordeonach. I te guziczki mają dodatkowy konwerter, coś co zmienia absolutnie możliwość grania melodycznego...

... To ja się jednak wycofuję.
Ostrzegałem cię. (śmiech)

Niszczy się taki akordeon?
Pewnie, ale jeszcze szybciej grający.

No bo nie gracie po bożemu.
Gramy tak, jak czujemy i nie wciskamy tego ludziom na siłę. Na świecie mamy tylko jednego agenta.

Żartujesz?
Nie, bo nigdy nie chcieliśmy wytworzyć presji na siebie. Sprzedawać siebie jako produkt.

Nie chcecie być modni?
Modnym jest się przez chwilę, a zaraz potem przestaje się być.

Chwila Wam nie wystarczy?
Niektórzy kupili sobie 30 lat temu lisy ze szklanymi oczami i kurtki tureckie, a teraz patrzą na nie z obrzydzeniem.

Ale jak moda powróci?
Jak ją ktoś wykreuje. Przecież to sztuczne. Nie lubię promocji, public relations i tych wszystkich medialnych gierek. To zabiera człowiekowi radość i frajdę z odkrywania, które jest zgodne z jego własnym przekonaniem i gustem. Jak ci się podoba sztuczny lis, noś go i tyle, a nie czekaj, aż ci ktoś to nakaże w kolorowym piśmie.

Wy się do pism nie pchacie?
Nigdzie się nie pchamy. To wynik naszej elegancji życiowej.

Nie chcesz, by pisała o tobie "Viva", czy "Plejada Gwiazd"?
Że ubrałem w poniedziałek czerwone spodnie, a we wtorek zafarbowałem włosy? Nie!

Da się tak zrobić karierę?
Da, ale to jest kariera w czystej formie, która się bierze wyłącznie z naszej ciężkiej pracy. Promocja niszczy w człowieku poczucie szczęścia, bo przecież ta machina w końcu i tak cię wypluje.

Nie chciałeś być nigdy medialny, wystąpić w "Mam talent"?
Już jeden akordeonista tam był. I dobrze, bo to zdolny facet. Mówią, że medialnie zrobił dla akordeonu więcej w rok niż Motion Trio w 15 i świetnie. Ale to jego droga, nie nasza.

Gdzie w takim razie Wy jesteście?
Nowojorska Carnegie Hall - dwie owacje na stojąco, Londyn i Michal Nyman, płyta plus Barbical Center...

... Onieśmielasz mnie...
... Konzerthause w Wiedniu, koncerty z Bobbym McFerrinem, Tomaszem Stańko, Leszkiem Możdżerem.

Można jeszcze więcej?
To jest tak jak z koroną Himalajów. Zdobyliśmy większość i pozostały nam dwie prestiżowe sale: pierwsza Concertgebou w Amsterdamie, druga opery w Sidney.
Jesteście sławni?
Skąd, choć stewardesy nas rozpoznają, bo dużo latamy. I obsługa na lotnisku też.

Nie trzeba Wam więcej?
A co mi to da, że ktoś mnie w spożywczym rozpozna i powie: to ten łysy, co gra na akordeonie, kiedy ja chcę bułkę tylko kupić? I co mi z tego, że ktoś, kto mnie zna jedynie ze skandalu w kolorowym czasopiśmie poprosi o autograf?

Nie lubisz skandali?
Przepraszam, ale nie rozpruję flaków akordeonu i nie będę z nich wyciągał bebechów. To gówniarzeria.

Czytaj także:**Aksamitna rewolucja w legendarnej piwnicy**

I z Ich Troje pewnie też nie zagrasz?
Nie! (śmiech)

A z Bayer Full?
Bardziej, bo wiesz słuchaliśmy kiedyś tekstów disco-polo. Jeździliśmy na koncerty samochodem i tak po 11 godzinach za kółkiem żadna muzyka nas tak nie rozśmieszała. Do dziś pamiętam słowa takiego kawałka: Chcę mieć mercedesa, chcę mieć piękny dom, sad pełen jabłoni i przyjaciół krąg. Jakie to prawdziwe, prawda?

A ty czego chcesz?
Ja chcę co roku wydać płytę i to robię, chcę mieć ładny widok z pokoju na las i będę go miał, chcę mieć poczucie, że moje dziewczyny - żona Ania i dwie córki: Julka i Marta mają swoje miejsce i mogą czytać książki. Nie potrzebuję, by mnie ktoś rozpoznawał w tramwaju.

Gdzie się tego nauczyłeś?
Czego?

Bycia świadomym artystą.
Życie mnie nauczyło, ulica. Wiedziałem, że jak dziś nie wyjdę zagrać, jutro nie będę miał pieniędzy. To była walka o byt. Poznawałem świat śpiąc pod mostem, bo nie miałem pieniędzy. Z akordeonem w nogach, by mi go nie ukradli.

Ale koszulę miałeś wyprasowaną?
Zawsze. Czyste buty, koszulka, wypachniony.

Żeby nie myśleli, że jakiś brudas z Polski?
A zwykły artysta uliczny. Do Rzymu jechałem 28 godzin z 40 osobami. Wszyscy jak jeden mąż do papieża. Tylko każdy miał po torbach pochowane szpachlówki i rękawice robocze.

Ile miałeś w kieszeni?
Trzy dolary. Wysiadłem na dworcu, sam jak palec i musiałem sobie znaleźć miejsce, stanąć z akordeonem i zagrać. I tak zaczęła się moja przygoda z metrem.

Popatrz, a teraz grasz razem z Możdżerem.
Bo to wrażliwy, skromny człowiek i fantastyczny artysta. Dlatego zaprosiliśmy go na nasz koncert jubileuszowy.

Wiesz, że już nie ma prawie biletów?
A widzisz, sprzedały się na koncerty, które są totalną niewiadomą.

I to jest kariera?
To i kilka ważnych rzeczy. Że żyję z akordeonu, że byłem na wszystkich kontynentach, że mam przyjaciół o różnych kolorach skóry, że nie gonię za pieniędzmi i mogę patrzeć bez lęku w lustro. A wiesz, co jeszcze mnie cieszy?
Co?
Że kiedyś hasło trio akordeonowe znajdzie się w słowniku oxfordzkim, tak jak kwartet smyczkowy czy orkiestra kameralna. I że za kilkanaście lat nikogo to nie będzie oburzać, że występujemy w filharmonii.

Po to założyłeś zespół?
Po to. Zasiałem ziarno i wierzę, że wyda owoce.

Co Baron w Krakowie kręci

A zanim się urodzi, to?
Będziemy robić to, co teraz. Mamy wciąż świeżość, pasję, chęć. Starzejemy się, ale elegancko. Przynajmniej ja, bo jestem najbardziej posunięty w latach. Umiemy z siebie żartować, śmiać się. Rudy mi zawsze na koncercie dokucza: co, nie dała Bozia włosków? Na co ja mu odpowiadam: dawała rude, ale nie chciałem.

Co jest dla Ciebie ważne?
Rodzina i przyjaciele. Nie tacy, którzy mi nachalnie nadskakują, ale tacy, którzy są, kiedy potrzebuję, kiedy się życie łamię.

Masz swoje miejsce na ziemi?
Mam Kraków, tu powracam, tu mam rodzinę, moje dzieci mają szkołę. Nie wyobrażam sobie, żebym mieszkał gdzie indziej. No i wiesz, tu się też tanio żyje. Kanapkę na lotnisku w Balicach kupię za 7 złotych, a w Paryżu za 6 euro. (śmiech)

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska