Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Niespodzianki, które wciąż kształcą

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr Andrzej Banaś
Los bywa w tym względzie dla mnie bardziej łaskawy niż można przypuszczać, bo nieraz zupełnie niespodziewanie jakiś "element" mojego Rzymu sam do mnie "przychodzi". Sprzątałem niedawno własne biurko tu, w Krakowie. A biurko mam wielkie, z mnóstwem schowków - jest na tyle regularnie porządkowane, że trudno spodziewać się w nim jakiegoś odkrycia. A tymczasem ostatnio, ku dużemu zaskoczeniu, trafiłem we własnym biurku na dziesięć numerów, spiętych razem, przedwojennych "Wiadomości Literackich".

Uwielbiam takie znaleziska! Długo nie mogłem sobie przypomnieć, skąd to mam. Wreszcie zrozumiałem: to z biblioteki mojego ojca! Jak porządkowałem mieszkanie ojca po jego śmierci przed laty, to zabezpieczyłem te "Wiadomości Literackie", do przejrzenia "kiedyś-tam".

I teraz też pomyślałem, że gdy będę miał trochę więcej czasu, to zobaczę, co w nich jest. Ale wciągnęło mnie natychmiast! Zdumiała mnie sama polityka stworzenia takiego pisma. Trudno by było to do czegoś dzisiaj przyrównać. Bo jeszcze za "komuny" mieliśmy "Kulturę", "Życie Literackie", "Literaturę", "Tygodnik Kulturalny" i kilka innych tytułów, a teraz nie mamy nic. Więc porównania żadnego nie ma.

Zachwyciło mnie, że zamiast plotek i omawiania aktualnej sytuacji, a tak bywa teraz na różnych łamach, zwanych opiniotwórczymi, tam na pierwszej stronie znalazłem ogromny artykuł, esej Jana Parandowskiego o Neronie.

Przyswojony wzorzec "Quo vadis", plus jakieś wieści Tacyta czy innych - utwierdzały nas od zawsze w bardzo negatywnej opinii o tym władcy. I nagle Parandowski udowadnia, że to był bardzo mądry człowiek. Neron, właśnie on! Był nawet, podobno, bardzo uzdolniony artystycznie: piękne wiersze pisał i pięknie śpiewał. Młodo zaczął swoje panowanie, miał przecież 18 lat. I długo się nie ujawniał z tymi swoimi zdolnościami, jakby mając świadomość, że do innych obowiązków został powołany. Ale wszyscy namawiali go do występów. Kiedyś więc musiał się skusić, jeśli tak prześmiewczo na ten temat pisali wszyscy, którzy się nim zajmowali i taka negatywna pozostała o nim opinia.

A pożar? Pożar Rzymu - podstawowa chyba wina Nerona? Otóż, według tego co pisze Parandowski, nawet trudno uwierzyć, że Neron go spowodował. Bo Rzym był wtedy drewniany i tak niechlujnie zabudowany, że pożar mógł wybuchnąć w każdej chwili.
A za brakiem winy Nerona w tym zdarzeniu przemawiałoby to, że po pożarze odbudowywał Rzym i wydał specjalny dekret, że każdy dom od dołu musi być murowany, a nie drewniany. Czyli - zabezpieczał już samym dekretem przed ewentualnym pożarem.

I z urbanistycznego punktu widzenia, Rzym po pożarze niezwykle zyskał. A to wszystko pisał w tym eseju Parandowski, co chwilę podpierając się Tacytem, czy innymi starożytnymi historykami.

Po co to mówię? Lubię stosować taką komparatystykę - i pomyślałem, jakie to różne mogą być osądy historyczne wodzów?
Co za tysiąc lat powie się o którymś z naszych współczesnych "wodzów", nawet tych, których współcześnie tak krytykujemy? Lub tych, których współcześnie akceptujemy, bo może trudno powiedzieć, że któregoś z nich… wielbimy?

Ale, co mówię - za tysiąc lat! Różne przewartościowania mogą przecież nastąpić wcześniej! Może nawet w naszym przyspieszonym świecie wystarczy i sto lat? Hipotetycznie może się przecież zdarzyć, że nagle jakieś dokumenty się pojawią, że jakieś, niemożliwe do przyjęcia dzisiaj działanie, może być usprawiedliwione, albo w tzw. długiej perspektywie historycznej może być ocenione jako mądre, przewidujące…

Żadnych nie wymieniam tu nazwisk, przecież i tak tego nie zobaczymy na własne oczy. Zobaczą to, ewentualnie, nasi potomni. Jeśli Neronowi można tak zmienić twarz, a nie robi tego jakiś oszołom, ale Jan Parandowski, który się na tym znał, to cóż dopiero inni, mniej kontrowersyjni …

Bardzo mnie zaciekawiło, jak można obraz wodza, władcy obrócić o 180 stopni? I myślę: ile jeszcze nie wiem o moim Rzymie? Ilu ludzi, ilu okresów, ilu spraw będę się uczył do końca życia. Ale odnajduję w tym tyle radości, że tylko wdzięczny jestem Losowi, iż mogę wciąż natrafiać na nieznane mi sprawy. Wiem, że to ciągle amatorszczyzna.

Ale dopóki jestem Rzymu tak ciekawy, to czuję, że to jest moja sprawa i moje "amatorstwo".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska