Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Wspominanie Kieślowskiego

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr fot. Tomasz Bolt
Tyle lat upłynęło od śmierci Kieślowskiego, a co roku, w Sokołowsku na Dolnym Śląsku, czyli tam, gdzie późniejszy reżyser mieszkał w dzieciństwie, odbywa się poświęcony mu festiwal. Kolejny zakończył się w zeszłym tygodniu. Czy można po tylu latach coś nowego opowiedzieć widowni o znanym artyście?

Każde spotkanie w Sokołowsku ma temat. W tym roku był nim "Amator", film sprzed 35 lat. Pewnie sporo Czytelników nie pamięta już tej opowieści o skromnym człowieku, Filipie Moszu, który kupuje kamerę, gdy rodzi mu się córeczka, by filmować ją każdego dnia. Ale niespodziewanie zaczyna wykorzystywać to narzędzie także do rejestrowania m.in. problemów pracowników fabryki, w której sam pracuje. Powoli, na naszych oczach powstaje z niego prawdziwy dokumentalista, świadomy narzędzia, które ma do dyspozycji, ale i odpowiedzialności za tych, o których robi filmy.

Postanowiłem, że opowiem o zawodowej etyce Kieślowskiego.Przytoczyłem sceny, których nie ma i powiedziałem, dlaczego ich nie ma. Wskazałem te, które zostały zmienione i dlaczego. Była np. scena erotyczna między mną a dziennikarką, która tzw. młodego reżysera-amatora lansowała. Grała ją Ewa Pokas, trochę już zapomniana, a piękna i pięknie zbudowana aktorka. I śliczna była ta scena, odważna i zabawna.

Pytałem: Krzysiek, dlaczego ją wyrzuciłeś, przecież to była taka ciepła scena? A on na to: bo nie byłoby dobrze, gdyby on żonę zdradził. Bo wtedy ona miałaby rację, że odeszła. A ona odeszła, bo go nie rozumiała, bo on przeszedł w świat jej niedostępny. Stawał się artystą.

O tym jest rzecz. O naszej samotności. O tym, że przychodzi czas, gdy nie potrafimy wytłumaczyć rodzinom, dlaczego jesteśmy zanurzeni w innym świecie. Dlaczego pasje realizujemy gdzie indziej, a w domu "zdychamy z przemęczenia". To jest o tym. Dla nas ten wątek osobisty był wtedy o wiele ważniejszy niż wątek społeczny, który widzowie śledzili z wypiekami na twarzy, notując kłopoty dokumentalnego reżysera z cenzurą. Zresztą ten wątek dziś, dla młodych widzów niemal zupełnie jest nieczytelny. Ale fascynujący pozostał wątek o rodzeniu się artysty… Jak pokazuję ten film studentom, reagują żywo. Bo w filmie widać, jaką cenę się płaci za to, że się jest artystą.

Pamiętam scenę, o którą Krzysiek miał zadrę, że to nie on wymyślił, tylko ja: scena gdy po odejściu żony nadchodzi ranek. Dzwonek do drzwi. On otwiera z nadzieją, że wróciła... A tam roznosiciel mleka, który mówi: zapomniał pan wystawić butelki… On idzie do kuchni, gdzie stoi pełna butelka wczorajszego mleka. Wylewa mleko, oddaje butelkę i zabiera nową.

Krzysiek zazdrościł, bo była to scena w naturalny sposób symboliczna - że mleko, symbol macierzyństwa, jest niepotrzebne! Nikomu nie służy, nie ma kto tego wypić. O tym mówiłem widzom w Sokołowsku.

Pokazaliśmy też "Duże zwierzę". Mówiłem jak pasjonującą miałem rolę, gdy idąc tropem nowelki Kieślowskiego, wymyślałem scenariusz. A to był czas, gdy nazywano mnie "kontynuatorem" Kieślowskiego, albo jego "epigonem". Wydawało się, że po tym "Dużym zwierzęciu" to mnie już totalnie zniszczą. Tymczasem okazało się, że oceniono, iż tam dałem swój indywidualny stosunek do świata. Ale może tak to wtedy oceniono, bo już zmieniała się publiczność, już znali przede wszystkim ostatnie, zagraniczne filmy Kieślowskiego, do czego "Duże zwierzę" na pewno nie było podobne. Taka przaśność, prowincja, już się z tym twórcą nie kojarzyła. To też dowód, że nawet znane filmy warto wciąż przypominać.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska