Osoba błogosławionego Polaka może się też przyczynić do promocji mięsa z polskich owiec górskich.
- Myślę, że może w tym roku Włosi nie będą tak mało kupować, jak poprzednimi latami - ma nadzieję Władysław Klimo-wski, prezes podhalańskich baców. - Mamy też nadzieję, że beatyfikacja przypadająca zaraz po świętach wielkanocnych spowoduje większe zapotrzebowanie na polską jagnięcinę.
Bacowie zamierzają przekonywać Włochów, że to jest mięso z owiec, które zostały wyhodowane w rejonach, gdzie urodził się, a później dorastał Jan Paweł II.
Zobacz także: Podhale: wypalasz pola? Nie dostaniesz dopłat
- Myślę, że na wstawiennictwo naszego papieża można liczyć, nie tylko tam w niebie, ale i tutaj na ziemi - mówi Władysław Klimowski.
Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w beatyfikacji też widzi możliwość ratowania upadającego skupu.
Na dobry skup liczą górale, tym bardziej, że w tym roku pojawił się pewien problem. Owce wykociły się za wcześnie, bo już w styczniu, a to spowodowało, że jagnięta na Wielkanoc mogą być za duże.
- Rozwiązaniem sprawy byłoby rozpoczęcie skupu teraz, kiedy jagnięta są jeszcze małe. Na razie jednak żaden z hodowców nie jest tym zainteresowany - mówi Janczy. - Liczą, że wcześniej czy później i tak wszystko sprzedadzą, a pomoże im beatyfikacja.
Janczy wierzy, że uda się sprzedać tyle owiec, co w roku ubiegłym, albo i więcej. O ile Włosi nie przedłożą powiązań kulinarno-religijnych nad ekonomiczne i nie kupią tańszej jagnięciny np. w Rumunii.
W ubiegłym roku cena kilograma żywca sprzedawanego do Włoch sięgała 8 złotych. Bacowie mają nadzieję, że jeżeli nie wszystkie jagnięta trafią na włoskie stoły, to uda się je sprzedać w Polsce.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ukradł wóz strażacki, żeby zobaczyć narzeczoną
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka