Największe pożary we Francji od stu lat

Piotrek i Bartek wychowali się w domu pełnym różnej muzyki – od etno po rocka. Ojciec często sięgał po instrument, słuchał też nowych płyt, które przywoził z zagranicznych wojaży. Gdy pod koniec lat 80. Waglewski powołał do życia dziecięcy projekt Małe Wu Wu, zaprosił synów, by... zarapowali w powstających nagraniach. Muzyczne zainteresowania chłopaków poszły jednak w zupełnie inną stronę.
Kiedy wkroczyli w nastoletni okres buntu, spodobał się im metal. Zapuścili długie włosy, nosili czarne koszulki z trupimi czaszkami i na złość ojcu słuchali hałaśliwej muzyki. Założyli nawet swój pierwszy zespół, wzorując się na takich gwiazdach gatunku, jak Kreator czy Slayer. Kiedyś trafiły jednak w ich ręce nagrania zespołu Beastie Boys, który łączył gitarowe riffy z rapem. To sprawiło, że zwrócili uwagę na hip-hop.
Tak im się spodobały te nowe brzmienia zza oceanu, że postanowili spróbować swych sił w tworzeniu podobnej muzyki. Aby nie oskarżano ich o korzystanie z protekcji ojca, przybrali pseudonimy. Bartek ujawnił się jako Fisz, a Piotrek – jako Emade. Pierwszy sięgnął po mikrofon i zaczął składać raperskie rymy, a drugi – zajął się produkcją jego nagrań.
- Od zawsze byliśmy w muzyce raczej fanami rytmu niż melodii. Bliższy był nam James Brown niż Beatlesi. Oczywiście w hip-hopie ważny był również przekaz. To okazało się dla mnie bardzo istotne: choć grałem wtedy na basie, próbowałem już pisać swoje pierwsze teksty. Rap dawał możliwość swobodnej wypowiedzi. Nie musiałem uczyć się śpiewać, wystarczyło zacząć bawić się słowem – mówi nam Fisz.
Płyta „Polepione dźwięki” okazała się dużym sukcesem. Prezentowała inne oblicze polskiego rapu: inteligenckie, dalekie od ulicznych rymów, zdecydowanie ciekawsze muzycznie. Spodobały się również kolejne płyty Fisza i Emade, na których z powodzeniem zaczęli oni penetrować zupełnie inne gatunki muzyczne. Tak narodził się zespół Tworzywo Sztuczne, którego dokonania szybko oddaliły się od hip-hopu.
- Postanowiliśmy wykorzystać nasz koncertowy skład i zrobić coś razem w studiu. Ponieważ każdy z muzyków wywodził się z innych kręgów, powstała muzyka eklektyczna, czerpiąca inspirację z jazzu, funku, reggae i elektroniki. Nazwaliśmy się Tworzywo Sztuczne, bo nasze brzmienie było takim zlepkiem różnych doświadczeń – podkreśla Fisz.
Ostatnie płyty grupy wypełniają piosenki, w których Fisz już nie tylko rapuje, ale też śpiewa. Jest to na pewno wpływ innego zespołu braci Waglewskich – Kim Nowak. Działając w minionej dekadzie, prezentował on garażowego rocka, bliskiego temu, co w tamtym czasie tworzył ojciec muzyków ze swoim Voo Voo. Dzięki temu Fisz przeobraził się z rapera w wokalistę.
- Wypracowaliśmy z bratem własny język i brzmienie. To docieranie się trwało długo. Lubimy rzeczy proste, ale nie prostackie. Dlatego zawsze dopieszczamy nasze utwory. Po latach eksperymentów, wiemy dokładnie, co chcemy robić. Nie musimy zaskakiwać na siłę każdą kolejną płytą. Będziemy rozwijać nasz własny styl – deklaruje Fisz.
- To oni tworzyli niezwykły koloryt krakowskich ulic i placów. Pamiętacie ich?
- Oto najbogatsze i najbiedniejsze gminy Małopolski. Jedna zwraca szczególną uwagę!
- Niezwykła wieś z Małopolski znów jest gwiazdą internetu
- Pod Krakowem dobiega końca budowa... hinduskiej świątyni
- 15 objawów, które świadczą o tym, że możesz być zakażony nowym subwariantem Omikronu