Bożonarodzeniowe tradycje

Sebastian Karpiel-Bułecka wychował się w drewnianym domu w zakopiańskich Kościeliskach. Ponieważ ojciec zostawił rodzinę, matka wyjechała za ocean, aby zarobić na utrzymanie dzieci, a ich wychowaniem zajęła się ciotka. Młody chłopak początkowo był zafascynowany narciarstwem, ale z czasem sport mu się znudził. Wtedy jego pasją stała się muzyka - tym bardziej, że od dziecka sąsiad uczył go gry na skrzypcach. Z czasem Sebastian dołączył do góralskiej kapeli i występował z nią co weekend.
- Z liceum cały czas uciekałem, bo najważniejsze było dla mnie granie, inny świat nie istniał. Czasem wracałem z grania o szóstej rano i w ogóle do tej szkoły nie szedłem. Kiedy dojrzałem, zrozumiałem, że to nie jest ani do końca bezpieczne, ani fajne - nie mogę oprzeć całego życia na muzyce, muszę mieć alternatywę. Czułem też potrzebę poszerzenia horyzontów intelektualnych – mówi w Onecie.
Choć skończył architekturę na Politechnice Krakowskiej, nie zrezygnował całkowicie z grania. Nadal grywał w podhalańskich karczmach – i kiedy rockowa grupa Voo Voo potrzebowała na koncert góralskich muzyków, to właśnie on z kolegami został nań zaproszony. Na Sebastiana zwrócił wtedy uwagę współpracujący z zespołem Wojciecha Waglewskiego producent Mateusz Pospieszalski. I to właśnie on wpadł na pomysł, by stworzyć nową formację, która połączyłaby współczesny pop i rock z podhalańskim folklorem.
Zakopower zadebiutował w 2005 roku płytą „Music Hal”, która z miejsca stała się bestsellerem. Polskim słuchaczom spodobały się piosenki zespołu – jedne ogniste i taneczne, a drugie – liryczne i refleksyjne. Nie bez znaczenia było też to, że stojący przy mikrofonie Sebastian Karpiel-Bułecka był młodym i przystojnym mężczyzną. Dlatego na koncerty zespołu zawsze waliły tłumy fanek. Największym sukcesem Zakopowera okazała się jego czwarta płyta – z wszystkim znanym przebojem „Boso”.
W 2013 roku zespół przygotował pod okiem Mateusza Pospieszalskiego kolędowy program. Znalazły się w nim tradycyjne polskie pieśni bożonarodzeniowe i współczesne pastorałki, a wszystko zostało zagrane w pomysłowy sposób z wykorzystaniem zarówno podhalańskich instrumentów ludowych, jak i typowo rockowego czy jazzowego składu. Producent grupy zadbał o urozmaicone aranżacje, sięgając po elementy reggae czy latino. Od tamtej pory Zakopower z powodzeniem prezentuje ten program na żywo.
- Śpiewając kolędy – modlimy się. A przecież człowiek jak śpiewa, to modli się podwójnie. I myślę, że powinniśmy w ten sposób na to patrzeć. Boże Narodzenie to czas radości – dlatego śpiewanie kolęd powinno być radosne, powinno nieść ze sobą pozytywne odczucia. Ale odrobina refleksji oczywiście nie zaszkodzi. Warto w ten czas przemyśleć niektóre ważne dla nas sprawy. Stąd śpiewamy nie tylko skoczne kolędy, ale też te bardziej nastrojowe – mówi nam Sebastian Karpiel-Bułecka.
- Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Horoskop miesięczny na grudzień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Otwarto nowy prywatny akademik w Krakowie. Prawdziwy wypas dla studentów z kasą
- Budowa S7 na północy Małopolski. "Ekspresówka" widziana z góry robi wrażenie