Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu straconego rozumu

Przemek Franczak
"Viva najpiękniejsi". Oglądał ktoś, chyba w poniedziałek? Ja, muszę wyznać, siedziałem jak zahipnotyzowany, choć jednak nie pięknem bohaterów wieczoru. Wpatrywałem się w telewizor jak sroka w gnat, bo niewiele widziałem żenad bardziej żenujących, niewiele horrorów bardziej przerażających, niewiele równie nieudanych tragifars. Oglądając ten cały polski showbiz w akcji, tych celebrytów pięknych i wypacykowanych, ścigających się po nagrody w idiotycznym plebiscycie, doszedłem do wniosku, że Polska jednak rozpaczliwie woła o pomoc. Jeśli się na nią nie doczeka, to ostatecznie stanie się intelektualnym pustostanem.

Powiecie - trzeba było przełączyć. To prawda, ale doznałem porażenia obciachem, zdrętwiałe odeń kciuki odmawiały posłuszeństwa i nie chciały stukać w przyciski pilota. Poza tym zmiana kanału i tak nic by nie zmieniła. W kraju oczywiście. Nie będzie to może myśl bardzo odkrywcza, ale ostatnio nieco zapomniana: trzeba zacząć stawiać na rozum. Brakuje go u nas przecież na każdym kroku, nawet eksperci badający katastrofy lotnicze nie potrafią posłużyć się centymetrem krawieckim tudzież dalmierzem przy pomiarach smoleńskiej brzozy, jednego z kluczowych dowodów w wiadomej sprawie. Ręce opadają.

To co? Może w przyszłym roku "Viva najmądrzejsi"? Trzeba ratować, co się da. Niedawno w świecie polskiego internetu głośny stał się tekst, którego autor - dziennikarz - zarzucił mediom, że ich głównym zajęciem jest ogłupianie ludzi i nawet jego samego przemieniły w idiotę o niemal zerowej wiedzy o poważnych problemach. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło, bo to tak, jakby przewodnik po Krakowie miał pretensje do innych przewodników o to, że nie wie, gdzie jest MOCAK. Od dziennikarza wymagam mimo wszystko większej dbałości w pozyskiwaniu informacji niż czerpanie ich z tabloidów i TVN24. Wróćmy jednak do głównej myśli - czy media ogłupiają? W pierwszym odruchu każdy ochoczo przytaknie. Bo jakżeż nie - sieczka na ekranie, sieczka w głowie. Prosta zależność. Szkopuł w tym, że media, owszem, robią wodę z mózgu, ale tylko biernym i leniwym (inna sprawa, że ich liczba stale rośnie).

Sam mógłbym dorzucić własne kamyczki do polskiego medialnego ogródka - przeboleć choćby nie mogę, że u nas całkowicie przemilczany jest konflikt w Syrii (to dziś miejsce zapomniane nie tylko przez media, ale i przez Boga) - lecz zamiast narzekać, lepiej zwrócić uwagę na to, że dziś dostęp odbiorcy do informacji, do treści, do kultury jest szerszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, na jedno kliknięcie. Nikt nie jest przecież skazany na "Viva najpiękniejsi". W tym samym czasie na innych stacjach można było obejrzeć film von Triera albo posłuchać orkiestry pod batutą von Karajana. Nie mówiąc już o tym, że jeśli chcesz, to w każdej chwili możesz na komputerze przejrzeć zasoby d'Orsey, wyszperać koncert, o zobaczeniu którego dwie dekady temu nawet nie śniłeś, ściągnąć terabajty muzyki, książek i filmów (legalnie czy nie - nie będziemy tego tutaj roztrząsać). Co kto lubi. A że większość lubi kolorowe jarmarki? Tu jest właśnie pies pogrzebany. Zwycięża miłość do tandety. Łatwa miłość.
Tak sobie nawet w pewnym momencie pomyślałem, że nauka pływania w tym medialno-rozrywkowym szambie, nauka selekcji i wyborów, to duże wyzwanie dla polskiej szkoły. Bo przecież to w niej i w domu, dziecko uczy się oddzielać rzeczy wartościowe od bezwartościowych, uwrażliwia się na sztukę, zaczyna się formatować na przyszłego konsumenta informacji i kultury. To tu rozgrywa się batalia, czy będzie ciekawe świata czy bierne i leniwe. Z tych wzniosłych rozważań brutalnie wyrwały mnie jednak słowa "Ona tu jest i tańczy dla mnie", dziarsko odśpiewywane przez moją dziewięcioletnią córkę. - Hej - spytałem - skąd to znasz? - Uczymy się tego na szkolnym chórze - odpowiedziała.

Wymagań wobec szkolnych chórów nie mam wcale wygórowanych, nie upieram się, że dzieci powinny przyswoić "Jutrznię" Krzysztofa Pendereckiego. Ale hit disco-polo? Znikąd nadziei. Niedługo będziemy już tylko piękni. Niestety, nie duchem.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska