Tak jak w poprzednich dwóch meczach w rywalizacji tej pary nowotarżanie bardzo dobrze czuli się w Tychach i otwarli wynik - w 7 min popisali się kontrą, którą zakończył Bakrlik. To bardzo podrażniło gospodarzy, którzy rzucili się do odrabiania strat. Majkowski bardzo postraszył Zborowskiego, ale krążek minął bramkę, z kolei w 11 min po uderzeniu Krzaka krążek trafił w słupek!
Dopiero w 13 min mieliśmy pierwszą karę, gdy na ławkę został odesłany Bakrlik. Gospodarze jednak nie wykorzystali tego okresu. Jedynie Bagiński sprawdził czujność nowotarskiego golipera. Po chwili to tyszanie musieli bronić się w czwórkę - gdy "wyleciał" z lodu Krzak. Dutka uderzył jednak nad bramką. Zborowski miał jeszcze trochę pracy przy końcu tej odsłony, ale ani Gonera ani Bacul nie zdołali strzelić goli, choć ten drugi był tego bliższy, bo nowotarski golkiper dość niepewnie interweniował.
Druga tercja przebiegała podobnie jak pierwsza. Tyszanie bardzo długo nie mogli znaleźć sposobu na Zborowskiego. W bardzo dogodnej sytuacji znalazł się Woźnica w 24 min - stanął oko w oko z bramkarzem, ale nawet taka sytuacja podobna do rzutu karnego była dla niego zbyt trudna by ją wykorzystać. Co ciekawe tyszanie grali wtedy w osłabieniu.
Potem kibice obserwowali pojedynki Kolusza z Sobeckim. Zawodnik "Szarotek" dwukrotnie mógł pokonać golkipera tyszan, ale zabrakło mu jednak precyzji. Zamiast powiększenia przewagi przez nowotarżan, wkrótce mieliśmy remis. Już sygnałem ostrzegawczym była sytuacja z 31 min, kiedy to Proszkiewicz strzelił w słupek.
Trzy minuty później hala w Tychach zatrzęsła się od okrzyku. Witecki minął rywali niczym slalomowe tyczki i posłał krążek do siatki między parkanami bramkarza. Mecz rozpoczął się od nowa. Po chwili nowotarżanie musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę.
Śmiełowski strzelił z linii niebieskiej, Zborowski wprawdzie zdołał odbić krążek, ale wobec dobitki Parzyszka nie miał zbyt wielkich szans. Po chwili za bardzo ostry atak na Sokoła na Suura została nałożona kara meczu. Sędzia przerwał w tym momencie mecz, a pozostały czas gry w tej tercji, został doliczony do trzeciej.
Po wznowieniu gry grający w przewadze tyszanie postarali się o trzeciego gola, którego autorem był Paciga.
Na odpowiedź przyjezdnych nie trzeba było długo czekać - Malasiński zniwelował straty do jednego gola. GKS jeszcze raz odpowiedział - golem Krzaka, ale Podhale kolejny raz wykazało się charakterem - trafił Bakrlik wykorzystując przewagę. Ale nadzieje gościom odebrał Proszkiewicz.
GKS Tychy - Wojas Podhale Nowy Targ 5:3 (0:1, 3:0, 2:2)
Bramki: 0:1 Bakrlik (Baranyk, Dutka) 6.43, 1:1 Witecki 33.37, 2:1 Parzyszek (Śmiełowski) 37.16, 3:1 Paciga (Garbocz, Proszkiewicz) 39.17, 3:2 Malasiński (Bakrlik) 40.41, 4:2 Krzak (Bagiński) 43, 4:3 Bakrlik (Baranyk, Ivicić) 45.54, 5:3 Proszkiewicz 53.
Sędziował: Porzycki (Oświęcim).
Kary: 8 i 31 min.
Widzów: 3000.
GKS: Sobecki - Gonera, Majkowski, Bacul, Parzyszek, Witecki - Kotlorz, Jakes, Proszkiewicz, Garbocz, Paciga - Sokół, Mejka, Bagiński, Krzak, Woźnica - Śmiełowski, Matczak, Wołkowicz, Galant, Maćkowiak.
Podhale: Zborowski - Dutka, Suur, Baranyk, Voznik, Bakrlik - Ivicić, Sroka, kapica, Kolusz, Kmiecik - Galant, Łabuz, Malasiński, Dziubiński, Sulka - Gaj, Kret, Ziętara, Bryniczka, Iskrzycki
Stan play off: 3-2, kolejny mecz w niedzielę w Nowym Targu.