W sprawę zaangażował się kontrowersyjny celebryta Krzysztof Rutkowski. Prowadzący znane biuro detektywistyczne mężczyzna zwołał w Krakowie konferencje prasową, w której uczestniczyły też siostry Cichoń.
Krzysztof Rutkowski przedstawił nagrania wideo i audio, na których widać i słychać jak kierowcy firmy Bako mają łamać przepisy ruchu drogowego, stosować dumpingowe ceny, blokować busy konkurencyjnych firm i kłócić się z ich pracownikami.
- Jesteśmy regularnie zastraszane przez właściciela konkurencyjnej firmy. Jego kierowcy narażają pasażerów na niebezpieczeństwo. To w końcu musi się skończyć – mówi Beata Cichoń.
Właścicielki firm przewozowych już kilka miesięcy temu informowały o problemach Urząd Marszałkowski w Krakowie, który wydaje zezwolenia na jazdę busów po konkretnych trasach, ale nic nie wskórały.
Krzysztof Rutkowski podczas konferencji w dość bezpośredni sposób zwrócił się do marszałka Witolda Kozłowskiego.
– Jeśli pan nie zrobi porządku z nieuczciwa firmą, to my go zrobimy. Dowiedzą się o wszystkim pana zwierzchnicy z Warszawy. To wstyd, żebym ja przyjeżdżał z Łodzi i podejmował działania – mówi Rutkowski.
Okazuje się jednak, że po wcześniejszych sygnałach o wojnie między busiarzami, urzędnicy z Departamentu Infrastruktury Drogowej i Transportu urzędu marszałkowskiego skontrolowali trzech przewoźników, między którymi regularnie dochodzi do konfliktów.
W wynikach kontroli możemy przeczytać, że w zakresie najpoważniejszych ustaleń, dotyczących wyłudzenia dopłat do biletów, skierowano zawiadomienie do organów ścigania obejmujące dwóch przewoźników. Chodzi o firmy „Albatros” i „Iwona Trans”.
W przypadku firmy „Bako” kontrolerzy nie dopatrzyli się uchybień kwalifikujących się jako przestępstwo.
Konflikt między busiarzami swój początek miał ok. rok temu. Przez lata trasę z Przeciszowa do Oświęcimia obsługiwała firma Bako. Zrezygnowała z dnia na dzień. W listopadzie ub. roku.

Gajewska o poparciu wyborców dla Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze
- Przyszedł do mnie jej właściciel i szantażem próbował na mnie wymóc, że albo dopłacę mu do przewozów 7,4 tys. zł, co ponoć obiecał mu poprzedni wójt, albo on rezygnuje ze świadczenia usług - mówi Tomasz Kosowski, wójt gminy Przeciszów. - Odpowiedziałem, że nie ma takiej możliwości, bo gmina nie może dotować prywatnych przewoźników. Żeby mieszkańcy nie zostali pozbawieni transportu, zacząłem szukać innego przewoźnika - tłumaczy.
Ta sztuka okazała się trudniejsza niż sądził, po prywatnych firm transportowych niby dużo na rynku, ale chętnych brak na nie specjalnie rentowną linię z Przeciszowa do Oświęcimia. „Rękawicę podjęła” firma Albatros. Busy wróciły na trasę 1 grudnia.
Mieszkańcy pozytywnie przyjęli tę zmianę. - Wcześniej były ciągle jakieś skargi, nawet radni interweniowali. A teraz, mimo, że o jeden kurs jest mniej, to firma współpracuje z gminą i ze szkołami, busy jeżdżą zgodnie z planem, a kierowcy są kulturalni - mówi wójt.
Sielanka nie trwała długo. Właścicielka Albatrosa drży o własne interesy, a nawet życie i zdrowie swoje i kierowców.
- Właściciel Bako zaczął mi się odgrażać, kazał mi „zejść” z Przeciszowa i zapłacić 7400 zł „za straty”, bo inaczej wykończy moją firmę wchodząc kursami na Stryszów, gdzie też jeździmy - mówi Beata Cichoń, właścicielka Albatrosa. - Ponieważ się nie zgodziłam, bo dla mnie dane słowo jest święte, zaczął wprowadzać swoje groźby w czyn – opowiada.
Właściciel firmy Bako Józef Skubis nie chciał z nami rozmawiać.
Pół roku temu w rozmowie z "Gazetą Krakowską" mówił: „ta pani wygaduje same kłamstwa i nie wiem, po co się tym zajmujecie. Ja tylko bronię swoich interesów, ona weszła na moją linię, to ja na jej, a promocji - nawet za 1 zł za przejazd, prawo mi nie zabrania".
WIDEO: Krótki wywiad