Wydane w latach 50. „Zdobycie władzy” Czesława Miłosza, było powieścią z kluczem. Mniej uważni czytelnicy, mogli potraktować lekturę jako obyczajową historię. Jednak ci bardziej wnikliwi, w opisanych przez noblistę bohaterach dostrzegali odbicie autentycznych postaci ówczesnej polskiej sceny politycznej.
Bez przyjemnego kitu
Tegoroczny Festiwal Miłosza też będzie „imprezą z kluczem”. Jednak, jak tłumaczą organizatorzy, nie chodzi o budowanie prostych odniesień do polskiej czy zagranicznej polityki, ale raczej o próbę dociekania, co kryje się za słowami, komunikatami, historiami, wypełniającymi współczesny świat.
Ludzie mówią, że czasy są niepoetyckie. Moim zdaniem są bardziej poetyckie niż kiedykolwiek: najbardziej fantazyjne literackie scenariusze staja się prawdą, a metafory przechodzą w sferę faktów. Podczas festiwalu chcemy sprawdzić co się dzieje z naszym językiem. A niestety mamy wrażenie, że dzieje się wiele złego: demagogia, fake newsy, prymitywne internetowe narracje - to wszystko ma realny wpływ na świat, w którym żyjemy.
- mówi dyrektor artystyczny wydarzenia, Krzysztof Siwczyk.
Odtrutkę na językowy bałagan przez pięć festiwalowych dni serwować będzie ponad 50 pisarzy z kraju i zagranicy. Część z nich koszmaru walki o władzę doświadczyła osobiście: z Aleppo pochodzi Saleh Diab, w Sarajewie urodziła się Ferida Duraković, dysydentką i krytyczką putinowskiej Rosji jest Elene Fanailova. Inni, jak cyprysjko-australijka poetka Koraly Dimitriadis, czy Ormianka Tatev Chakhian, piszą o walce, przekraczając gatunkowe i mentalne granice. Do poetyckiego wielogłosu dołączy też reprezentacja polskiej sceny poetyckiej, m.in. Krystyna Dąbrowska, Piotr Florczyk, Magdalena Kicińska, Ewa Lipska i Maciej Melecki.
-Wydaje mi się, że poecie różnych języków i różnych obszarów kulturowych, którzy przybywają na Festiwal Miłosza to nade wszystko jednostki wysoce podejrzliwe i czujne. Niedające sobie wciskać przyjemnego kitu „naszej małej, wirtualnej stabilizacji” - podsumowuje Siwczyk. - To poeci oferujący język innego mówienia o świecie. Mówienia z głębi własnego, również historycznego, doświadczenia w imieniu nie tylko swoim, ale również w imieniu tych, którym głosu się odmawia.
Nieoczywista, porywająca, bogata...
Jak się okazuje, tego głosu chcą słuchać głównie młodzi. Choć poezja wydawałoby się, nie przystaje do współczesnego smartfonowo-wirtualnego stylu życia, to trzydziestokilkulatkowie najliczniej przybywają na poetyckie spotkania. - To najmłodsza publiczność spośród wszystkich naszych imprez - informuje KBF, współorganizujący wydarzenie.
- Poezja stereotypowo jest postrzegana jako temat mało chodliwy - mów Olga Brzezińska, dyrektorka programowa wydarzenia. - My burzymy ten zafałszowany wizerunek, udowadniając że liryka jest nieoczywista, porywająca i tak bogata, że każdy może znaleźć w niej odbicie samego siebie.
Festiwal Miłosza to nie tylko dyskusje z pisarzami, ale też debaty i dyskusje. Mistrzowski odczyt „Rozpacz i łaska”, wygłosi Tomas Venclova, najwybitniejszy dziś żyjący poeta z Litwy, a nad tym jak „przejąć władzę” na rzecz dobra w czasach konsumpcyjnego hedonizmu dyskutować będą Tadeusz Sławek, Karolina Wigura i Krzysztof Czyżewski. Program dopełniają koncerty (zagra m.in. Siksa) i warsztaty. Szczegóły: miloszfestival.pl.
FLESZ - Turystyka kosmiczna nie taka kolorowa
