Prowadzą bardzo ciekawy tryb życia. Otóż admirały należą do wędrownych motyli. Tak jak większość naszych ptaków odlatują jesienią na dalekie południe. Tylko niewielka część zimuje na miejscu. Póki zimy nie złagodniały wszystkie motyle ginęły od mrozu. Teraz pewna niewielka część potrafi doczekać wiosny, która tego roku była wyjątkowo wczesna.
Motyle skorzystały z okazji i dokonały aktu przedłużenia gatunku. Loty godowe, odrobina bliskości zakończona złożeniem jaj. Tym samym uprzedziły pierwsze okazy, które wróciły z południa w połowie maja. Zanim wydadzą potomstwo upłynie trochę czasu. Póki co cieszę oczy stadami admirałów, które fruwają nad leśnymi drogami i polanami. Zaglądają też do ogrodu na pokrytą kwiatami łąkę. W upale są tak aktywne, że trudno zrobić im fajne zdjęcie. Próbą podejścia do motyla kończy się ucieczką.
Rankiem są nieco spokojniejsze. Mam na nie sposób: odrobina sfermentowanego soku roczną na piasku przywabi je skutecznie Byle nie przesadzić z fermentacją. Pijane motyle są mało fotogeniczne…
