https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hokejowe szachy dla nowotarżan

Jacek Żukowski
Nowotarżanie mieli mniej czasu na odpoczynek, bo nieoczekiwanie ich konfrontacja z Jastrzębiem musiała rozstrzygać się w czterech grach, a nie w dwóch. O jeden dzień więcej na przygotowania mieli tyszanie, którzy uporali się z Unią Oświęcim w trzech meczach.

Zespoły znają się jak łyse konie. W końcu w ubiegłorocznych rozgrywkach też spotkały się w tej fazie rywalizacji. Wówczas górą byli tyszanie. Teraz zwycięsko z tej rywalizacji wyjdą nowotarżanie, jeśli wygrają trzy mecze, tyszanie muszą zwyciężyć w czterech spotkaniach.

Stawka meczu sparaliżowała obie drużyny, zawodnicy bardzo długo nie mogli znaleźć żadnego sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Nowotarżanie nie zamierzali czekać i już w 1 minucie stanęli przed niepowtarzalną szansą. Strzelał Kolusz, ale krążek minimalnie minął słupek bramki Sobeckiego.

Gospodarze odpowiedzieli uderzeniami Bagińskiego i Bacula. Grano raczej czysto, a jeśli już zdarzały się odesłania zawodników na ławki kar, to grającym w przewadze niewiele to dawało, bo choć zakładali zamek, to akcjom brakowało wykończenia.

Druga tercja rozgrywana była według bardzo podobnego scenariusza jak pierwsze 20 minut. Ledwo co zaczęła się ta odsłona, a już tyszanie wędrowali na ławkę kar - najpierw Proszkie-wicz, a następnie Kotlorz. Podhalanie nie potarfili jednak skorzystać z faktu, że grają pięciu na czterech. W 34 min przed wielką szansą stanął Malasiński, będąc sam na sam z Sobeckim, ale przegrał ten pojedynek.

W III tercji o mało co nowotarżanie nie skorzystali z błędu Kotlorza. Krążek przejął Voznik, podał do Baranyka, który jednak nie trafił w "gumę". Co nie udawało się przez większą część czasu, powiodło się gospodarzom w 47 minucie - Michał Garbocz z najbliższej odległości pokonał Zborowskiego. To zmusiło gości do bardziej żwawych ataków.

Na ławkę kar został odesłany Krzak a 30 sekund później padł gol - Suur mocnym strzałem z linii niebieskiej pokonał Sobeckiego, posyłając krążek do siatki między jego parkanami. Mecz zaczął się więc na nowo. Gra zaostrzyła się, zespoły grały w 4-osobowych składach. Jak należy grać w przewadze Podhale udowodniło jeszcze raz, zdobywając drugą bramkę za sprawą Dutki. W końcówce gospodarze wycofali bramkarza, ale na wiele się to nie zdało. Podhale zrobiło więc pierwszy krok do finału.

GKS Tychy - Wojas Podhale Nowy Targ 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
Bramki: 1:0 Garbocz (Woźnica, Wołkowicz) 46.24, 1:1 Suur 49.55, 1:2 Dutka (Suur) 57.24.
Sędziowali: G. Porzycki i Z. Wolas (Oświęcim) oraz P. Madeksza i P. Matlakiewicz (Sosnowiec).
Kary: 14 i 16 minut.
Widzów: 3000.

GKS: Sobecki - Gonera, Śmiełowski, Bacul Parzyszek Paciga - Kotlorz, Jakes, Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica - Sokół, Majkowski, Wołkowicz, Krzak Bagiński - Mejka, Matczak, MAćkowiak, R. Galant, Witecki. Trener: Wojciech Matczak.

Podhale: Zborowski - Ivicić, Sroka, Malasiński Zapała, Kolusz - Dutka, Suur, Bakrlik, Voznik Baranyk - Łabuz, D. Galant, Ziętara, Dziubiński, Kmiecik - Gaj, Kret, Kapica, Sulka, Brynicka. Trener: Milan Jancuska.
Stan play off: 0:1.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska