https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto wpuszcza ścieki do Sudołu? [ZDJĘCIA]

Marcin Karkosza
fot. Andrzej Banaś
Mieszkańcy Toń po raz kolejny alarmują, że ktoś zatruwa wodę w pobliskiej rzece. Wiosną na brzegach Sudołu leżały setki martwych żab, teraz w wodzie wykryto ścieki.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

"Do rzeki wylewane są ogromne ilości chemikaliów, woda zmieniła kolor na mętnozielonoszary, a smród niesie się przez cały teren" - pisze w liście do "Gazety Krakowskiej" Anna Nowacka, mieszkanka okolicy. - "Proszę o pomoc, zanim te tereny zostaną doszczętnie zniszczone."

Zanieczyszczeniem Sudołu zainteresowało się już Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, które wysłało na miejsce grupę ratownictwa chemicznego.

- Strażacy stwierdzili obecność w wodzie białej substancji o mocnym zapachu - mówi dyżurny krakowskiej straży pożarnej. - Po przeprowadzeniu wstępnych badań okazało się jednak, że zanieczyszczenie nie stwarza zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi lub zwierząt.

W okolice rzeki Sudół przyjechali także funkcjonariusze z ekologicznego patrolu straży miejskiej. - Stwierdziliśmy obecność zanieczyszczonej wody w kanale burzowym przy ul. Jasnogórskiej - mówi Łukasz Hałaszuk z biura prasowego krakowskiej SM. - Okazało się, że właściciele pobliskich działek nielegalnie wylewają ścieki do kanału. Kilku z nich zostało ukaranych mandatami do 500 zł.

Straż miejska zapowiada, że wspólnie z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu przeprowadzi akcję, która będzie miała na celu wykrycie wszystkich odprowadzających ścieki w pobliże rzeki. - Mamy metodę, która pozwoli nam ustalić, kto wylewa ścieki - mówi Hałaszuk.

Równocześnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzi kontrolę w oczyszczalni ścieków w Giebułtowie. Pod koniec tygodnia się okaże, czy stamtąd również do rzeczki nie płyną nieczystości.

Jesienny śnieg spadł w Małopolsce - zobacz zdjęcia nadesłane przez Internautów. Przysyłajcie zdjęcia oraz informacje adres [email protected].

[b]Pożar w Bielanach, spłonęło 19 samochodów [ZDJĘCIA]

[b] Możesz wiedzieć więcej!

[a] http://www.gazetakrakowska.pl/piano

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tadeusz Lemanski
i niestety nic się nie zmieniło...
M
Marian
No umiera i nie tylko Bibiczanka a są niestety tacy ludzie, (których nazywam burakami ) co nie akceptują
Pana komentarza ! To jest dopiero tragedia ! To już nie są nawet buraki, ponieważ brakuje określenia,
żeby ich z czymkolwiek porównać !
T
Tadeusz Lemanski
Szkoda, że nikt nie zwraca uwagi mimo monitów na to co się dzieje, lub co się wlewa do rzeki Bibiczanki, płynącej przez Las Witkowicki, który uchwałą miasta Krakowa stał się UŻYTKIEM EKOLOGICZNYM z całkowitym zakazem zanieczyszczania.
W środku lasu, jest włączenie spływu ścieków (tuż obok starego mostu nad Bibczanką w ul. Witkowickiej), wykonane legalnie jakieś 30 lat temu z Miejskiego Ośrodka Opiekuńczego. Kanał miał zapewne w zamyśle odprowadzać nadmiar ścieków z szamba z trzeciej komory, czyli powiedzmy, że wstępnie podczyszczonych, które znajduje się przy ul. Górka Narodowa.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, Miejski Ośrodek Opiekuńczy z Górki Narodowej zrzuca podczas deszczu lub w środku nocy regularne ciężkie ścieki do rzeki Bibiczanki. Już sam fakt zrzucania ścieków do rzeki w mieście już jest absurdem dodatkowo zrzucanie ich do lasu, który przez miasto została objęty szczególną ochroną to kolejny absurd, jednak wymierne szkody, czyli uśmiercenie gadów i płazów żyjących przy rzece, ryb, gdy wiosną cała rzeka była zasłana martwymi rybami a nawet zwierząt, ostatnio zdechł pies, który na oczach właściciela napił się wody z potoku mętnej i białej. W Lesie Witkowickim, 7 km od Rynku, można spotkać sarny, lisy, wiewiórki, ropuchy i żaby a nawet traszkę grzebieniastą, mnóstwo ptaków ma tu swoje siedliska. Mimo monitów do straży miejskiej i namacalnych dowodów nikt nie chce zając się sprawą. A miasto, poprzez swoją jednostkę wciąż truję rzekę niszcząc stworzoną przez ludzi cudowną enklawę zieleni dla jego mieszkańców i zwierząt.
T
Tadeusz Lemanski
Szkoda, że nikt nie zwraca uwagi mimo monitów na to co się dzieje, lub co się wlewa do rzeki Bibiczanki, płynącej przez Las Witkowicki, który uchwałą miasta Krakowa stał się UŻYTKIEM EKOLOGICZNYM z całkowitym zakazem zanieczyszczania.
W środku lasu, jest włączenie spływu ścieków (tuż obok starego mostu nad Bibczanką w ul. Witkowickiej), wykonane legalnie jakieś 30 lat temu z Miejskiego Ośrodka Opiekuńczego. Kanał miał zapewne w zamyśle odprowadzać nadmiar ścieków z szamba z trzeciej komory, czyli powiedzmy, że wstępnie podczyszczonych, które znajduje się przy ul. Górka Narodowa.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, Miejski Ośrodek Opiekuńczy z Górki Narodowej zrzuca podczas deszczu lub w środku nocy regularne ciężkie ścieki do rzeki Bibiczanki. Już sam fakt zrzucania ścieków do rzeki w mieście już jest absurdem dodatkowo zrzucanie ich do lasu, który przez miasto została objęty szczególną ochroną to kolejny absurd, jednak wymierne szkody, czyli uśmiercenie gadów i płazów żyjących przy rzece, ryb, gdy wiosną cała rzeka była zasłana martwymi rybami a nawet zwierząt, ostatnio zdechł pies, który na oczach właściciela napił się wody z potoku mętnej i białej. W Lesie Witkowickim, 7 km od Rynku, można spotkać sarny, lisy, wiewiórki, ropuchy i żaby a nawet traszkę grzebieniastą, mnóstwo ptaków ma tu swoje siedliska. Mimo monitów do straży miejskiej i namacalnych dowodów nikt nie chce zając się sprawą. A miasto, poprzez swoją jednostkę wciąż truję rzekę niszcząc stworzoną przez ludzi cudowną enklawę zieleni dla jego mieszkańców i zwierząt.
T
Tadeusz Lemanski
Szkoda, że nikt nie zwraca uwagi mimo monitów na to co się dzieje, lub co się wlewa do rzeki Bibiczanki, płynącej przez Las Witkowicki, który uchwałą miasta Krakowa stał się UŻYTKIEM EKOLOGICZNYM z całkowitym zakazem zanieczyszczania.
W środku lasu, jest włączenie spływu ścieków (tuż obok starego mostu nad Bibczanką w ul. Witkowickiej), wykonane legalnie jakieś 30 lat temu z Miejskiego Ośrodka Opiekuńczego. Kanał miał zapewne w zamyśle odprowadzać nadmiar ścieków z szamba z trzeciej komory, czyli powiedzmy, że wstępnie podczyszczonych, które znajduje się przy ul. Górka Narodowa.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, Miejski Ośrodek Opiekuńczy z Górki Narodowej zrzuca podczas deszczu lub w środku nocy regularne ciężkie ścieki do rzeki Bibiczanki. Już sam fakt zrzucania ścieków do rzeki w mieście już jest absurdem dodatkowo zrzucanie ich do lasu, który przez miasto została objęty szczególną ochroną to kolejny absurd, jednak wymierne szkody, czyli uśmiercenie gadów i płazów żyjących przy rzece, ryb, gdy wiosną cała rzeka była zasłana martwymi rybami a nawet zwierząt, ostatnio zdechł pies, który na oczach właściciela napił się wody z potoku mętnej i białej. W Lesie Witkowickim, 7 km od Rynku, można spotkać sarny, lisy, wiewiórki, ropuchy i żaby a nawet traszkę grzebieniastą, mnóstwo ptaków ma tu swoje siedliska. Mimo monitów do straży miejskiej i namacalnych dowodów nikt nie chce zając się sprawą. A miasto, poprzez swoją jednostkę wciąż truję rzekę niszcząc stworzoną przez ludzi cudowną enklawę zieleni dla jego mieszkańców i zwierząt.
O
Obywatel
Sudoł zanieczyścił czereśniak, albo inaczej mówiąc burak !!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska