Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie Gosi Rdest: zostać pierwszą Polką w Formule 1

Nicole Makarewicz
Joanna Urbaniec / Polskapresse
Studiuje dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pędzi do kariery w tempie dochodzącym do 300 km na godzinę. Gosia Rdest - 164 cm wzrostu, 55 kg wagi, włosy blond. Jej sportowe autorytety to Ayrton Senna, Robert Kubica i Jerzy Kukuczka. Uważa, że kobiety będą się ścigać na równi z mężczyznami w F1.

Damon Hill, były mistrz świata, powiedział, że to bardzo mało prawdopodobne, że zobaczymy kiedyś kobietę rywalizującą na równi z mężczyznami w F1. Co ty na to?
To nie jest głupia opinia, ale moim zdaniem pojawienie się kobiety rywalizującej na równi z mężczyznami w F1 to kwestia czasu. Była Susie Wolff, kierowca testowy zespołu Williamsa. Jest Carmen Jorda, która puka do świata F1. Była też Maria De Villota, która zginęła na skutek obrażeń rok po wypadku w bolidzie F1. Mamy coraz więcej kobiet w seriach juniorskich. Damond będzie musiał odwołać te słowa.

Póki co sam szef F1 mówi, że nawet jakby jakaś kobieta dostała się do F1, to nikt z zespołu nie potraktowałby jej poważnie.
To zależy z jakim zapleczem i przygotowaniem przyszłaby do Formuły. Jeśli ktoś jest przygotowany jak Susie Wolff, która startowała w najwyższej serii samochodów turystycznych DTM kilka sezonów, a uprzednio miała doświadczenie w innych seriach to myślę, że nie byłoby takiej sytuacji. Jeśli jakaś kobieta przyniosłaby sponsorów, doświadczenie, wiedzę i umiejętności, to nie miałaby problemu.

Słyszałam, że Twój tata miał duży wpływ na to, że się ścigasz. Uprawianie motosportów to rodzinna tradycja?
Nikt z mojej rodziny nie miał styczności z motosportem i samochodami. Tata miał duży wkład, bo to on pierwszy raz zabrał mnie na gokarty. Z nim pojechałam pierwszy raz, on był moim pierwszym rywalem. Trenerem raczej nie, bo jedyne, co mógł mi przekazać to to, że z prawej strony masz gaz, z lewej hamulec i żeby nie wciskać dwóch pedałów na raz. Tata mi pomagał i wspierał w realizowaniu mojej pasji.

Najpierw prześcignęłaś na torze tatę, później kolejnych facetów. Mężczyźni wkurzają się kiedy z nimi wygrywasz?
Tak, zdecydowanie, ale też muszę przyznać, że pierwsze wyścigi były bardzo ciężkie. Chłopaki zaczynali się ścigać w wieku 7-8 lat, a ja w wieku 16, więc miałam już kilka lat straty. Z kolejnymi sezonami było coraz lepiej. W ostatnim sezonie w kartingu, w 2011 roku, zdobyłam mistrzostwo Polski, co było ukoronowaniem lat ciężkiej pracy.

Najpiękniejsze lata w karierze?
W zasadzie to cały etap kartingu był jedną, długą, piękną chwilą. Była tam ciężka praca, ale też dobra zabawa. Świetny okres, w którym poznawałam siebie, sprzęt i realia jakie rządzą w świecie motosportu. Szlifowałam też swoje umiejętności, bo w kartingu bardziej chodzi o czystą jazdę. W tym momencie wyścigi się zmieniły.

Jak się zmieniły?
Podczas weekendu wyścigowego w kartingu na torze znajdujemy się cały czas. W ciągu dnia mamy siedem czy sześć 20- minutowych wyjazdów. Na weekendzie Audi Sport TT Cup, w samochodzie na torze spędzamy od czwartku do niedzieli łącznie dwie godziny. Więcej jest otoczki medialnej i analizy niż jeżdżenia.

Wróćmy do najpiękniejszej dla Ciebie chwili.
Mistrz Polski był ważny, ale chyba to, co było dla mnie przełomowe, to moment, kiedy pierwszy raz stanęłam na podium we Włoszech na moim ulubionym torze Lonato w Brescii. Było tam mnóstwo fabrycznych zespołów, no i ja z moim trenerem i pierwszym nauczycielem Kornelem Lenartowiczem. Stanęliśmy na najniższym stopniu podium.

A jakie były najgorsze, najniebezpieczniejsze momenty w Twojej karierze?

Wypadek w Poznaniu w 2013 roku. Startowałam w rundzie Volkswagen Castrol Cup jako kierowca gość. Jeden z zawodników wjechał w tył mojego samochodu, zaczęłam się obracać. Mój błąd polegał na tym, że jako kobieta, która się ściga nie powinnam mieć na sobie zwykłego stanika podczas wyścigu, a sportowy. Miałam zwykły, przez co jedna z fiszbin wbiła mi się w żebra. Trzy żebra miałam zmasakrowane, ale żadnego pęknięcia nie było. Wierzę, że to zasługa dobrego przygotowania fizycznego. Ale i tak miałam miesięczną rehabilitację.

Jaki był dla Ciebie najcięższy pod względem psychicznym moment?
Z perspektywy psychologicznej najcięższy moment miałam w 2013 roku, kiedy zostałam wybrana jako jedna z 12 kobiet z całego świata, z ponad 300 zgłoszeń, na tzw. shootout, czyli eliminacje do Pucharu Volkswagen Scirocco R-Cup. Byłam w nim najszybsza, mimo to nie wybrali mnie do tego, żeby ścigać się dalej.

Jak to w ogóle możliwe? Byłaś najszybsza...
Bycie najszybszym było jednym z kryteriów, ale nie jedynym. Czasem organizatorzy wybierają kogoś kto im bardziej pasuje. Szkoda, bo miałam wtedy niesamowite tempo.

Mówiłaś, o wielkim tempie. Jaką największą prędkość miałaś na liczniku?
Kiedyś, na torze testowym w Maranello, osiągnęłam ok. 300 km/h, ale dla kierowcy wyścigowego prędkość maksymalna nie jest ważna. Bardziej zwraca się uwagę na obroty, przebicie biegów, ciśnienie hamowania, temperatury, a prędkość jest dopiero później. Bardziej działa na wyobraźnie prędkość w zakręcie. Są zakręty, które pokonujemy z prędkością 160 - 180 km/h.

Wykorzystujesz swoje umiejętności jeżdżąc „w cywilu”?
Staram się nie, ale wiadomo, bywa różnie. Czasem jakiś kierowca mnie podpuści, wtedy ruszając ze świateł można do trzeciego, czwartego biegu się pościgać, ale ogólnie ulicznych wyścigów nie uprawiam.

Kiedy zaczynasz nowy sezon?
Będę startować w Pucharze Audi Sport TT Cup. Sezon zaczynam w pierwszym tygodniu maja. Mamy siedem rund, siedem weekendów wyścigowych. Większość startów w Niemczech, jeden w Holandii i jeden na Węgrzech. Zawsze staram się ćwiczyć na symulatorze przed weekendem startowym. Przed sezonem współpracuję też z ośrodkiem szkolenia kierowców iZone Performance Center z siedzibą na torze Silverstone. Mam tam swojego trenera, który pomaga mi w poznawaniu torów i polepszeniu postrzegania.

Dlaczego studiujesz dziennikarstwo?
Zdaję sobie sprawę z tego, jakie są motosportowe realia, i że osiągnąć sukces udaje się naprawdę niewielkiemu procentowi kierowców. Moim celem jest motosport. Teraz, jako czynny kierowca, a kiedyś, jako osoba wspierająca młodych kierowców, bo w Polsce młodzi kierowcy po zakończeniu etapu kartingu nie wiedzą co dalej. Branża dziennikarska związana z motosportem jest swego rodzaju niszą. Ja tę niszę chciałabym w przyszłości wypełnić.

Gosia przygodę ze sportem motorowym rozpoczęła w kartingu. W 2011 roku wywalczyła tytuł mistrza Polski. Marzenie Gosi Rdest: zostać pierwszą Polką w Formule 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska