Nowe zasady w polskiej ortografii

Mietall Waluś & Children Of The Future „Mietall Waluś & Children Of The Future”, Music Corner, 2024
Jest jedną z ważniejszych postaci w historii polskiego rocka alternatywnego. Pochodzi z Mysłowic i współtworzył tamtejszą scenę gitarową na równi z Arturem Rojkiem. Grał z nim w znakomitej grupie Lenny Valentino, ale najważniejszym projektem w jego biografii pozostaje Negatyw. Choć zespół ten nie odniósł takiego sukcesu jak Myslovitz, w pierwszej dekadzie XXI wieku nagrał trzy bardzo udane płyty, z których największym powodzeniem cieszył się „Manchester” z 2005 roku. Nigdy nie opuścił rodzinnego miasta i do dziś realizuje w nim różne projekty.
Najnowszym z nich jest zespół Children Of The Revolution. To efekt współpracy Mietalla Walusia z dziećmi ze Śląska. „Pomysł na tę płytę zrodził się z potrzeby serca. Chciałem stworzyć coś, co pomoże młodym ludziom radzić sobie ze stresem i depresją, zwłaszcza w trudnych czasach” – mówi muzyk. Efektem tej niecodziennej kooperacji jest dziewięć piosenek, w których odbijają się najważniejsze fascynacje Mietalla – brytyjską psychodelią i indie-rockiem. Chóralnie odśpiewywane refreny zgrabnie niosą pozytywne przesłanie płynące z tekstów, a całość brzmi na światowym poziomie dzięki produkcji rodzimego speca od konsolety – Marcina Borsa.
Sexy Suicide „Wspomnienia martwego miasta”, Music Corner, 2024
To już dokładnie dekada, od kiedy na polskiej scenie pojawił się duet Sexy Suicide. Pod tą dwuznaczną nazwą ukrywało się początkowo dwoje wykonawców: grający na syntezatorach Bartłomiej Salamon i śpiewająca Marika Grądkowska. Ten skład nagrał trzy płyty, które objawiły duet jako spadkobierców w prostej linii muzyki z lat 80. – synth-popu i italo-disco. Być może to nazbyt mroczne teksty sprawiły, że Sexy Suicide nie udało się jednak przebić do szerszej publiczności. A może to muzyka projektu była zbyt oldschoolowa, by powalczyć o miejsce w czołówce polskiego electro-popu obok Rebeki czy The Dumplings?
Dziś moda na tego rodzaju muzykę już nieco opadła. Stojąc na obrzeżach tej sceny Sexy Suicide nic jednak na tym nie traci. Piosenki duetu nadal dalekie są od komercyjnej przebojowości. Potwierdza to jego nowa płyta „Wspomnienia martwego miasta”, na którą złożyły się mroczne i smutne nagrania, jedynie od czasu do czasu ożywiane bardziej chwytliwym refrenem. Ten synth-pop w wykonaniu Sexy Suicide jest wyjątkowo prosty i surowy, ma wręcz punkowy sznyt. Pasuje do niego śpiew nowej frontmenki – Moniki Kaptur, nie do końca profesjonalny, momentami mało melodyjny, nasycony jednak odpowiednią dla muzyki duetu dozą desperacji.
Śmierć Kliniczna „Nienormalny świat”, Zima, 2024
Kiedy na Zachodzie wzbierała druga fala punka, jej echa szybko dotarły do Polski. Najbardziej prężnymi ośrodkami rebelianckiej subkultury była oczywiście Warszawa i Gdańsk, ale głód ostrej muzyki komentującej bezpardonowo peerelowską rzeczywistość dał się odczuć również na Śląsku. I już w 1981 roku wokalista i gitarzysta Darek Dusza powołał w Gliwicach do życia grupę Śmierć Kliniczna. Szybko zaistniała ona w trzecim obiegu koncertowym, podbijając punkową brać energetycznymi występami. Zespołowi udało się dokonać nawet studyjnych nagrań, ale na pełny album Dusza z kolegami nie mógł liczyć.
Wynagradza to teraz formacji po czterdziestu latach od tamtego czasu niezależna wytwórnia Zima, prezentując kompilację „Nienormalny świat”. Znajdują się na niej nagrania ze studia oraz z koncertu na FAMIE w 1984 roku. Pokazują one Śmierć Kliniczną jako jedną z najciekawszych formacji w historii polskiego punka. Dusza miał już wtedy bogatą wyobraźnię muzyczną, więc szybkie i ostre granie uzupełnia elementami reggae, funku, czy nawet jazzu. Efektem jest kolorowa i urozmaicona muzyka, nie pozbawiona punkowego pazura. Oryginalne są też teksty : zuchwałe, bezceremonialne i dowcipne. Słucha się więc tego materiału świetnie, tym bardziej, że i jakość nagrań jest naprawdę dobra.
Dubska „Tribute to R.A.P.”, Zima, 2024
Kiedy w 1985 roku dwaj wokaliści Śmierci Klinicznej – Jacek Szafir i Jurek Mercik – rozstali się z kolegami, powołali do życia nowy zespół. Dołączył do nich trzeci frontman – Marek Rogowski – i tak narodziła się grupa R.A.P. czyli Reggae Against Politics. Choć działała ona tylko dwa i przeleciała przez sceny klubów i festwiali jak meteoryt, jej działalność odbiła się szerokim echem w ówczesnym undergroundzie. R.A.P. robił bowiem niesamowite wrażenie: trójgłos wokalistów ujmował niespotykaną żarliwość, iż miało się wrażenie, że na scenie goszczą trzej rastamani z Jamajki.
Po czterech dekadach od tamtego czasu, dostajemy teraz muzyczny hołd dla R.A.P. w wykonaniu bydgoskiej grupy Dubska i zaproszonych wokalistów. Ta działająca od 1999 roku formacja to też weterani rodzimego reggae z ośmioma albumami w dorobku i nawet z przebojami na liście przebojów Trójki. Dziewięć piosenek wybranych z repertuaru R.A.P. brzmi w wykonaniu bydgoszczan bardziej nowocześnie, zachowując jednak swój rootsowy sznyt. Przy mikrofonie stają tu współcześni wokaliści, jak Damian Syjonfam i I&Igor, ale też weteraniL punkowy wokalista Guma z Moskwy i dubowy producent Jarx z Bakshishu. Również za ich sprawą utwory R.A.P.-u brzmią jakby powstały dzisiaj.