FLESZ - Wrócą handlowe niedziele?
Po raz pierwszy usłyszeliśmy jej głos na początku minionej dekady w nagraniach zespołu Sistars, który powołała wraz ze swoją młodszą siostrą Pauliną. Obie dziewczyny wychowane w domu, w którym rodzice grali i śpiewali, uczyły się w szkole muzycznej i tam poznały Bartka Królika i Marka Piotrowskiego, z którymi założyły grupę. Sistars szybko zdobyli ogromną popularność, bo jako pierwsi w Polsce wykonywali z powodzeniem nowoczesne R&B. Formacja nagrała dwa albumy i zebrała garść nagród – ale rozpadła się ze względu na personalne tarcia. Wtedy obie siostry Przybysz postanowiły rozpocząć solowe kariery.
- Dopóki działał zespół Sistars, jemu poświęcałam całą swą uwagę. Dopiero, gdy postanowiliśmy od siebie odpocząć, narodził się pomysł, aby zrobić coś własnego. Zaczęłam uczyć się śpiewu w Wiedniu oraz produkcji w Londynie. To pozwoliło mi bardziej poznać siebie. I wtedy usłyszałam wewnętrzny głos: „Zrób coś sama” – opowiadała Natalia.
Pierwsza solowa płyta starszej siostry Przybysz nosiła tytuł „Maupka Comes Home” i zawierała nowocześnie zaaranżowany soul. Bardziej eksperymentalne brzmienie, za które odpowiadał producent ukrywający się pod pseudonimem Envee, nie spodobało się jednak dawnym fanom Sistars. Podobny los spotkał drugą solową płytę artystki – „Gram duszy”. Mimo, że zawierała ona efektowne popisy wokalne Natalii, polskim słuchaczom trudno się było przekonać do mocno amerykańskiej muzyki.
Poszukując nowego języka muzycznego piosenkarka sięgnęła po klasyczne piosenki Janis Joplin z końca lat 60. I okazało się to strzałem w dziesiątkę: zagrane przez nowy zespół Natalii na klasyczną modłę słynne utwory z kręgu bluesa i rocka sprawiły, że wokalistka trafiła do nowej publiczności. Idąc za ciosem nagrała płytę „Prąd”, na której wykonała autorskie piosenki o brzmieniu odwołującym się do muzyki sprzed pół wieku. Album pokrył się platyną, a na koncerty Natalii zaczęły walić tłumy.
- Historia zatoczyła koło. Możemy dzisiaj czerpać ze wszystkiego, co było i jest w muzyce. Teraz najciekawszy wydaje mi się rock z lat 60. w stylu Rolling Stonesów czy Dr. Johna. Chciałbym mieć takie piosenki, jak oni, w których jest jakaś historia i jakieś emocje, które ludzie mogą sobie sami zaśpiewać i zagrać na gitarze. Nie interesuje mnie już czysto estetyczna forma muzyki, tylko autentyczne przeżycie – deklarowała Natalia.
Pod koniec zeszłego roku ukazał się kolejny krążek wokalistki – „Jak malować ogień”. Muzycznie stanowi on kontynuację „Prądu”. To zagrany z werwą blues i rock z polskimi tekstami o feministycznym przesłaniu. Co ciekawe – płyta została wydana z zachowaniem ekologicznych norm. Natalia znana jest bowiem ze swej troski o środowisko.
- Nie uwierzycie, co kierowcy robią za kółkiem! [zdjęcia]
- Plaża jak nad morzem! Tłumy na nowym kąpielisku w Małopolsce
- Przedpremiera nowego katalogu IKEA 2021. Czym zaskoczy?
- Prywatny inwestor chce wybudować w Krakowie pięć linii metra
- Trasa Łagiewnicka: Trwa budowa tuneli [ZDJĘCIA]
- Kraków. Co z tą przebudową Krakowskiej jest nie tak?
