Mało to opowieści, bajek i legend o skarbach znajdowanych w najkrótszą noc roku? Dałem się ponieść wyobraźni, tymczasem na źdźbłach trawy wisiała pajęczyna naszpikowana świelikami i iskrzykami. To są nasze jedyne świecące owady. Na spodzie odwłoka niepozorne chrząszczyki długości pięciu milimetrów posiadają rodzaj latareczki. Podobnie jak samice, które natura pozbawiła zdolności lotu.
W świetle dnia wyglądają byle jak, za to noc należy do nich. Obydwie płcie wysyłają sobie świetlne sygnały z wezwaniem na miłosną schadzkę. Pierwszy samiec wpadł w sieci pająka, gdzie został szybko uśmiercony. Zgon nie spowodował zgaszenia latarni, która przyciągnęła następnego owada. Potem kolejnego i kolejnego. W sumie ofiarami błędnych sygnałów padło kilkanaście owadów. W mroku i z oddali wyglądały niczym diamentowy naszyjnik. Pająk musiał być w siódmym niebie. Obfita kolacja bez większego wysiłku.
Co ciekawsze, martwe świetliki emitowały światło jeszcze pół nocy po wyzionięciu ducha. Zimne, energooszczędne źródło światła, ale to już inna historia.
