Dlaczego jesienią tak często chorujemy?

Kiedy w 1977 roku Wielką Brytanią wstrząsnęła punkowa rebelia wzniecona przez Sex Pistols, miało to ożywczy wpływ na tamtejszą scenę muzyczną. Młodzi ludzie uświadomili sobie, że aby wyrazić swe frustracje w takt rockowej muzyki, nie muszą posiadać nie wiadomo jakich umiejętności gry na instrumentach. Wystarczą „trzy akordy i darcie mordy” – jak głosi pamiętne hasło. Echa tych przemian dotarły również do małego miasteczka Crawley, gdzie czterech młodzieńców powołało do życia grupę, która z czasem przyjęła nazwę The Cure.
Pierwsze jej nagrania były proste i surowe. Najważniejsze z nich nosiło nazwę „Killing An Arab” i zostało zainspirowane powieścią „Obcy” Alberta Camusa. W ciągu dwóch minut jego trwania chłopakom z zespołu udało się stworzyć oryginalne brzmienie, którego ozdobą był emocjonalny głos wokalisty. Przy mikrofonie The Cure stał Robert Smith, który wychował się na glam rocku w stylu Davida Bowie czy T. Rex. To sprawiło, że w porównaniu do innych zespołów tamtych czasów, muzyka The Cure była bardziej melodyjna. Odsłonił to w pełni debiutancki album kwartetu – „Three Imaginary Boys” z 1979 roku.
W tym samym czasie szerokim odzewem w brytyjskim światku muzycznym stały się płyty zespołu Joy Division z Manchesteru. Wywarły one również duże wrażenie na Robercie Smithsie i jego kolegach. To sprawiło, że The Cure zmodyfikowało swą muzykę. Stała się ona wolna i ponura, a jednocześnie utrzymana w psychodelicznym klimacie i podszyta hipnotycznym pulsem. Towarzyszyły jej w tekstach egzystencjalne rozważania o depresyjnym tonie. Taką zawartość muzyczną miały trzy płyty grupy – „Seventeen Seconds”, „Faith” i „Pornography”.
Nowej muzyce The Cure odpowiadała zmiana image’u tworzących zespół muzyków. Robert Smith zaczął nosić groteskowy makijaż i nastroszoną fryzurę, dając w ten sposób zaczyn „gotyckiej” modzie wśród fanów formacji. Charyzmatyczny frontman nie zmienił swego wyglądu nawet wtedy, kiedy w połowie lat 80. zdecydował się odświeżyć brzmienie swej kapeli. Płyty „Head On The Door” i „Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me” przyniosły eklektyczną muzykę, łączącą gitarowe granie z elektronicznymi dźwiękami, tanecznym rytmem i popowymi melodiami.
Mimo sukcesów, styl zespołu nadal ewoluował. W kolejną fazę twórczości The Cure wkroczyli wraz z płytą „Disintegration” z 1989 roku. Jej zawartość złożyła podwaliny pod alternatywny rock, który odniósł wielki sukces za oceanem. Nie inaczej stało się w przypadku brytyjskiej grupy – jej kolejne wydawnictwa były zorientowane na amerykańską publiczność. Ostatnim naprawdę udany album The Cure ukazał się w 2000 roku – i przyniósł pod tytułem „Bloodflowers” kolekcję mrocznych utworów, odwołujących się do najlepszych dokonań formacji z „Disintegration” czy nawet „Pornography”.
Dla naszych Czytelników mamy dwa podwójne zaproszenia na koncert The Cure w Krakowie. Otrzymają je ci, którzy w środę 12 października o godz. 12 jako pierwsi przyślą na adres autora artykułu prawidłową odpowiedź na pytanie: jaki tytuł nosił włoski film obyczajowy, w którym główny bohater, grany przez Seana Penna, był ucharakteryzowany na Roberta Smitha z The Cure?
- Oto najwięksi pożeracze prądu w twoim domu!
- Horoskop jesienno-zimowy dla wszystkich znaków zodiaku
- Pokoje do wynajęcia w Krakowie. Cena? Od 600 do nawet 1500 złotych!
- Emerytury w październiku 2022. Takie przelewy będą dostawać emeryci po zmianach
- Najpopularniejsze imiona w tym roku w Krakowie. TOP 10 dla chłopców i dla dziewczynek
- Punkty karne. Nowy taryfikator punktów 2022. Co zmieniło się od 17 września?