MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Polk. Śpiewające wyznania dojrzałego mężczyzny

Redakcja
Piotr Polk dostał propozycję nagrania płyty "Mój film" po programie "Jak oni śpiewają"
Piotr Polk dostał propozycję nagrania płyty "Mój film" po programie "Jak oni śpiewają" Piotr Król
- Płyta, którą nagrałem nie ma nic wspólnego z piosenką aktorską, absolutnie nie chciałem angażować w to Piotra Polka - aktora. Na tej płycie miał być wyłącznie prywatny Piotr Polk - to, co ja myślę na temat świata, uczuć, co myślę o miłości, bólu, o rozstaniu, łzie. - mówi Piotr Polk, popularny aktor, który wydał właśnie świetną płytę pt. "Mój film". Rozmawia Ola Szatan.

Jak to się dzieje, że aktor w pewnym momencie zaczyna odczuwać silną potrzebę, żeby zasiąść w studiu nagraniowym i spłodzić krążek?
Nagranie płyty nie było czymś niezbędnym mi do życia. Dopiero udział w programie "Jak oni śpiewają" dał mi taką szansę. Już w jego trakcie otrzymałem propozycję nagrania płyty.

Czytaj także: Moda na domowy striptiz opanowała Kraków

Czyżbym dobrze słyszała na niej innego Piotra Polka niż tego, którego znamy ze sceny czy szklanego ekranu?
Dokładnie. Płyta, którą nagrałem nie ma nic wspólnego z piosenką aktorską, absolutnie nie chciałem angażować w to Piotra Polka - aktora. Na tej płycie miał być wyłącznie prywatny Piotr Polk - to, co ja myślę na temat świata, uczuć, co myślę o miłości, bólu, o rozstaniu, łzie. To wszystko jest moje, pisane słowami Jana Wołka, Marka Dutkiewicza, Wojciecha Kejnego.

Zatrudnił Pan do współpracy cały "zestaw" utalentowanych osób. Seweryn Krajewski, Romuald Lipko...
Nie wiem, czy zatrudniłem (śmiech). Poprosiłem, czy mogliby mi pomóc i jestem dumny z faktu, że się zgodzili.

Wystarczył jeden telefon?

Nie, nie... to nie była nawet kwestia telefonu. Uważam, że te nazwiska są antytezą tego, co się teraz dzieje, chociażby w rozgłośniach radiowych - gdzie jest kakofonia dźwięków, ogromna pstrokacizna, a jednocześnie wszystko jest smażone w tym samym oleju. Nie ma znaczenia, jaka to stacja, audycja... ciągle jest to samo. Gdyby nie żywy człowiek, który od czasu do czasu się odezwie, to mielibyśmy wrażenie, że słuchamy jednego utworu, gdzie tylko zmienia się głos z męskiego na damski albo odwrotnie. Te nazwiska, które oddały kawałek swojego talentu na moją płytę, są
legendą. To twórcy bardzo dojrzali, a przy tym mistrzowie w komponowaniu melodii. Zawsze powtarzałem, że oni piszą - nie kleją. Teraz częściej używa się kleju do tworzenia melodii z zasłyszanych fragmentów, niż ołówka czy pióra.

Czytaj także: Który krakowski aktor zagra Lecha Wałęsę?

Ten album to w pewnym sensie efekt męskich rozmów przy winie?
Przy winie, przy kawie, przy kolacji. Na tej płycie nie ma ani jednego damskiego nazwiska.

Celowo?

Każde wypowiedziane słowo musi mieć swój sens, ale i konsekwencję tego. Jeżeli mówię o takim trochę męskim, jakby nie było, spojrzeniu na świat, to trudno, żeby moją historię życia albo stanów uczuć opowiedziała kobieta. Chciałem, żeby ten album był dojrzały męsko. Podpisuję się pod każdym słowem, ale nie jest to moja autobiografia. Jednak doskonale wiem, jak smakuje łza. Czasami jest tak gęsta, że nie potrafi zejść z rzęsy.

A jak kobiety oceniają tę płytę?
To dziwnie zabrzmi, co powiem, ale mam wrażenie, że nagrałem ją właśnie dla nich. Może przez klimat, może przez brzmienie. Ale ja nie personifikuję tej płyty. Chciałem zaśpiewać tak, jakbym śpiewał drugiej osobie do ucha. Nie krzyczę, nie wrzeszczę. Jak ironizuję, to z samego siebie...

Ma Pan dystans do siebie?
Oczywiście. Dystans pozwala na obranie dobrej drogi, która ustawia artystę w odpowiedniej pozycji. Mam też dużo pokory.

A co Pan szalonego ostatnio zrobił?
Szaleństwem można nazwać całe moje życie, na przykład pobyt we Francji, gdzie miałem pojechać na sześć miesięcy, jak prosiła mnie agentka, a zostałem prawie cztery lata. Teraz tak sobie myślę, że moje prawdziwe szaleństwo zaczęło się jednak w momencie gdy postanowiłem wyjechać z małej miejscowości na Śląsku, jaką są Kalety, na studia aktorskie do Łodzi.

Słyszałam, że już w dzieciństwie miał Pan skłonność do muzyki.
Ukończyłem Państwową Szkołę Muzyczną pierwszego stopnia i nauczyłem się grać na akordeonie, ale się go wstydziłem. Inni gitara, a ja co? Akordeon. Poza tym uczyłem się wtedy prawdziwego zawodu. Mój ojciec chciał, żebym był elektrotechnikiem. Twierdził, że mężczyzna musi mieć za co utrzymać rodzinę. Wtedy się buntowałem. Teraz, z perspektywy lat, czuję się człowiekiem wartościowym, bo ta para rąk potrafi bardzo dużo.

Co na przykład?
Potrafię choćby stanąć na dachu i wysmołować go. Mogę zrobić płot i meble. Nie boję się uderzenia młotka w palec. A gdyby pani bardzo chciała, to mogę pani jutro zrobić instalację w domu (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska