Preludium i właściwy występ. Preludium to cichy świergot. Czyste, harmonijne, fletowe pogwizdywanie. Potem różne wstawki zakończone głośnymi, mocno wyśrubowanymi gwizdami. Cały koncert zawiera tylko miłe uchu tony. Prawdopodobnie będzie śpiewał do połowy lipca. Potem kapturki skoczą lęgi. Nie będzie już żadnego powodu by oblatywać okolicę, wabić samiczki czy wyznaczać rewir.
Toki skończone, tegoroczne pisklaki lada chwila opuszczą gniazda. Można co najwyżej doskonalić technikę śpiewu i zakres repertuaru. Samce wyklute w poprzednim roku cały czas ćwiczą swą pieśń i ubogacają ją w oparciu o zasłyszane trele starszych i bardziej doświadczonych w temacie kolegów czy innych ptaków. Za rok będzie jak znalazł. Mistrz śpiewu bez problemu znajdzie miejsce na gniazdo i towarzyszkę życia. Niech śpiewa. Został kolejnym koncertujących ptakiem w ogrodzie.
Nawet kosy siedzą cicho. Jedna rzecz mnie zastanawia. Jak znajduje czas na zbieranie pożywienia. Różnych drobnych owadów i pająków wyszukiwanych na drzewach i krzewach. Także owocowych, co w myślach polecam mojemu ptaszkowi. Każdy zjedzony szkodnik to mniej robaczywych śliwek i czereśni.
