Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spływ w Pieninach. Na tratwach pływających po Dunajcu coraz więcej turystów. "To będzie udany sezon"

Aurelia Lupa
Sezon na Dunajcu rozkręca się. Według flisaków wiosna była zdecydowanie lepsza niż w ubiegłym roku. Także i wakacje wyglądają obiecująco. Sporo turystów korzysta z uroków spływu. Nie ma się co dziwić - widoki na Pieniny z flisackiej tratwy są wyjątkowo piękne.

Spływ przełomem Dunajca od lat cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów z różnych stron Polski, ale i zza granicy.

- Tegoroczny sezon zaczął się dużo lepiej niż w zeszły roku. A to za sprawą pogody. W tym roku wiosna była mniej deszczowa niż zeszłoroczna. W maju i czerwcu frekwencja była naprawdę bardzo duża, a to za sprawą wycieczek szkolnych, które wróciły z powrotem po pandemii covid 19. Co prawda początek lipca był nieco słabszy. To wynikało z niekorzystnych prognoz pogody, ale nie ma co narzekać. Od kilku dni frekwencje na tratwach jest bardzo wysoka. Największe tłumy są w godzinach od 11 do 13, zdecydowanie luźniej jest w okolicach godziny 10 i po południu koło 15 czy 16. W tych godzinach nie ma upału i nie trzeba stać w długiej kolejce - mówi mówi Jerzy Regiec, prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich.

Zdecydowana większość klientów to turyści z Polski - ok. 90 proc.

- W większości to rodziny z dziećmi. Turystów z zagranicy jest zdecydowanie mniej, podobnie zresztą jak w zeszłym roku. Wszystko to wynik pandemii covid-19. Przed pandemią naszymi klientami byli głównie goście z Niemiec, Węgier. Teraz pojawili się też goście z krajów arabskich. Ubiegły rok był absolutnie rekordowy, bo naszymi tratwami spłynęło 340 tys. to był absolutny rekord w historii. Czy uda się pobić ten rekord w tym roku, na razie trudno prognozować - podsumowuje prezes Rogowiec.

Flisactwo to tradycja, której początek sięga okresu spławu drewna z górskich terenów Gorców, Beskidu Sądeckiego, Pienin i Kotliny Orawsko - Nowotarskiej. Spław odbywał się prymitywnymi tratwami. Istniał na Dunajcu od XVI wieku aż do połowy lat 70. XX stulecia.

Turystyczne spływy na flisackich łodziach zaczęły się wraz z rozwojem Szczawnicy - kiedy to Józef Szalay - właściciel uzdrowiska - wykorzystał umiejętności miejscowej ludności do stworzenia nowej atrakcji dla kuracjuszy. Zajęciem od pokoleń zajmują się mieszkańcy m.i.n. Sromowiec Wyżnych i Niżnych, Krościenka, Szczawnicy, Czorsztyna - wsi, przez które przepływa rzeka Dunajec.

Spływ przełomem Dunajca na drewnianych tratwach rozpoczyna się w Sromowcach-Kątach i ma dwa warianty: krótszy - do Szczawnicy i dłuższy - do Krościenka. Trasa do Szczawnicy ma długość 18 km, a jej pokonanie zajmuje 2 godziny i 15 minut. Spływ do Krościenka trwa 2 godziny i 45 minut i jest o pięć kilometrów dłuższy.

Zobaczcie, jak urokliwie jest na spływie Dunajca na zdjęciach turystów, które znalazły się na Instagramie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska