I słusznie, centrum miasta powinno być uwalniane od samochodów, ale po raz kolejny trzeba stanowczo zapytać - gdzie alternatywa? Metra nie będzie, premetro ciągle na wizualizacjach, parkingi park&ride na obrzeżach miasta powstają w ślimaczym tempie, z tramwaju wzdłuż Alej Trzech Wieszczów miasto się wycofuje, na nowe linie tramwajowe może w kryzysie zabraknąć kasy, do tego podwyżki cen biletów okresowych - planowane, ale powstrzymane przez radnych miejskich, którzy nie chcę podpaść wyborcom. Efekt? Właśnie ZTP zapowiedział ograniczenia w komunikacji miejskiej, bo bez podwyżek zabraknie kasy na kursy (więcej o tym wszystkim pisze w swoim felietonie Piotr Tymczak - link poniżej)
Ale podziwiam zabiegi PR-owe urzędników. Uchwalone już przepisy o Strefie Czystego Transportu ostatnio trafiły do Wojewódzkiego Sąd Administracyjnego. Ten ma przyjrzeć się, czy ograniczenia poruszania się po mieście starszych modeli aut (mają wejść w życie etapami, w lipcu 2024 i w lipcu 2026 r.), nie naruszają i nie za bardzo ingerują w prawa obywateli. Sprawa nie jest zatem przesądzona, a już raz mieliśmy zamieszanie i falę protestów w związku ze strefą ograniczonego ruchu na krakowskim Kazimierzu. Ale że mamy sezon grypowy, ponadto panoszy się wirus RSV i miejsc dla dzieci w szpitalach brakuje - sprytnie trzeba powiązać to z tym, że stary mercedes czy skoda z 1997 roku nie powinny wjeżdżać na krakowskie ulice w centrum.
Jeśli chodzi o walkę z grypą, sugerowałbym zwiększenie kursów autobusów i tramwajów, aby tłumy pasażerów rozłożyły się na więcej nowoczesnych i komfortowych pojazdów. Zadbajcie o większy odstęp między zdrowymi a kichającymi i kaszlącymi.
