To zapewne szczęśliwiec, który jakimś cudem przetrwał zimę gdzieś w delcie Dunaju. Afrykańskie boćki są dopiero w połowie długości rzeki Nil. Ruszyły w długą podróż we właściwym czasie. Sygnałem jest zmierzch pory deszczowej w równikowej Afryce, gdzie spędziły kilka miesięcy.
Oczywiście ptaki nie mają najmniejszego pojęcia, iż zima w większej części Polski kolejny raz była bardzo łagodna. Zresztą nawet gdyby jakimś cudem posiadły ową wiedzę, to wcześniejsze powroty są niemożliwe z jednego powodu. Bynajmniej nie jest nim brak pokarmu.
Bociany wykorzystują kominy ciepłego powietrza, które powstają tylko nad dobrze ogrzanym lądem. Nie tracą energii na poruszanie skrzydłami i lecą niczym szybowce. Po prostu podążają za ciepłem, które zwolna podąża ku nam nad południem Europy i wybrzeżem Morza Śródziemnego.
Pierwsze białe bociany pojawią się mniej więcej w połowie marca. Jeśli po drodze nie zatrzyma je załamanie pogody. I jeszcze jedno: stado liczące kilkadziesiąt tysięcy ptaków można porównać do kolarskiego wyścigu. Liderzy na początku, potem główna część peletonu i na końcu maruderzy. Przeloty będą trwały dobre dwa tygodnie.
Czytaj też:
