„Są dwa rodzaje kredytów: te udzielane przez banki, kontrolowane przez wiele instytucji państwowych i regularnie spłacane, z których pieniądze służą do budowy dróg, przedszkoli, zakładania parków, zakupu nowych autobusów i tramwajów. To są te złe kredyty. Są też kredyty dobre: udzielane pomiędzy firmami syna Łukasza Gibały i ojca Leszka Gibały, co powoduje, że malutka firma z kapitałem podstawowym 5 tys. zł wykazuje już 234 mln zobowiązań z tytułu pożyczek i kredytów (...). Pierwsze pytanie, które ciśnie się na usta jest takie: jak osoba, która w ten sposób zarządza prywatnym biznesem może krytykować i pouczać tych, którzy prowadzą od lat politykę finansową Krakowa, przypomnijmy: miasta z najwyższą możliwą oceną ratingową. Ale ja zrozumiałem jeszcze jedną rzecz: propozycje programowe Łukasza Gibała to może wcale nie jest wyrachowany populizm, tylko głębokie przekonanie, że jak pieniędzy brakuje, to się idzie do ojca i on da potrzebną kwotę. Stąd wielki program wyborczych obietnic, w których każdy znajdzie coś darmowego. Obawiam się jednak, że zaprzyjaźnione z Łukaszem Gibałą firmy, nawet te zajmujące się alkoholem i deweloperką, nie uciągnęłyby tak prowadzonych wydatków miasta” - napisał na Facebooku prezydent Krakowa.
O komentarz poprosiliśmy Łukasza Gibałę, szefa klubu radnych „Kraków dla Mieszkańców", w ostatnich sondażach wskazywanego jako faworyt do wygranej w wyborach prezydenckich pod Wawelem w 2024 roku.
„Jacek Majchrowski postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na temat różnic pomiędzy długiem Krakowa, który zaciągnął, a pożyczkami, jakie wzięła moja spółka. Faktycznie się one różnią – i to zasadniczo. Po pierwsze, moja firma pożyczyła pieniądze na własne konto, a Jacek Majchrowski przez ponad 20 lat pożyczał na konto mieszkańców. Po drugie, moja firma pożyczone środki inwestuje odpowiedzialnie i racjonalnie. Jacek Majchrowski nie rozumie, na czym polega zarządzanie firmą i w jaki sposób ocenia się jej kondycję finansową. To nie zadłużenie o niej świadczy, tylko jego zastawienie z majątkiem firmy. Te pożyczone pieniądze nigdzie nie zniknęły, dzięki czemu znakomitą ich większość bylibyśmy w stanie zwrócić w ciągu kilku dni, a pozostałą część w perspektywie miesiąca czy dwóch. Tymczasem zaciągnięty przez Jacka Majchrowskiego dług Krakowa będzie spłacany z podatków nawet tych mieszkańców, którzy dziś są małymi dziećmi. Panu Majchrowskiemu chciałbym powiedzieć jeszcze jedno: nawet codziennie powtarzane kłamstwo nie stanie się prawdą. Mój ojciec faktycznie w swojej działalności gospodarczej zajmował się handlem alkoholem. Nigdy jednak, przez prawie 75 życia, nie zrealizował żadnej inwestycji deweloperskiej i nic mi o tym nie wiadomo” – napisał Gibała w przesłanym nam SMS-ie.
Prezydent Majchrowski skomentował również decyzję Małgorzaty Jantos, wieloletniej radnej, w tym kadencji należącej do klubu Nowoczesny Kraków - o starcie w wyborach samorządowych z listy komitetu Gibały.
„Przez wiele lat radna Małgorzata Jantos przekonywała, że kadencyjność w samorządzie jest niezbędna, żeby wpuścić nowych ludzi. Wreszcie zrozumiałem, w jaki sposób Małgorzata Jantos, radna od 2002 roku, od pięciu kadencji, która teraz będzie starać się o szóstą kadencję, rozumie to pojęcie: do każdych wyborów idzie się po prostu z kimś innym: z Platformą, Nowoczesną, KWW Jacka Majchrowskiego, a teraz z Łukaszem Gibałą w myśl zasady „nowe ugrupowanie, nowa ja” – napisał prezydent.
A dalej: „Gibała dostrzegł moje możliwości. (…) Zresztą mamy podobną drogę edukacji: od uprawiania nauki, uzyskania tytułów naukowych poprzez przedsiębiorczość” – pochwaliła się w środku nocy pani radna. Trudno się nie zgodzić, bo droga poprzez partie i stowarzyszenia w poszukiwaniu kariery politycznej rzeczywiście jest dość podobna. Zastanawiam się, na ile radna ma podobne zdolności w biznesie i jakie możliwości dostrzegła u Gibały”.
Drożejące mieszkania w Polsce
